"O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie
i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli
w Chrystusie Jezusie. W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe,
co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym — to miejcie na myśli!"
BT, Flp 4:6-8
Poddając się pesymizmowi wynikającemu, m.in. z poczucia zbyt szybkiego upływu czasu, możemy ulec przygnębiającemu
wrażeniu, że większość rzeczy na tym świecie nie zależy od nas, np.: starzenie się, choroby, kataklizmy, umieranie...
Jednak na pesymizm wcale nie jesteśmy skazani, bo jak przekonuje św. Josemaria Escrivá:
kiedy «oddasz się»
Bogu, nie będzie takiej trudności, która mogłaby zmącić twój optymizm (Droga 476). Dlatego warto pamiętać
o tym, co od nas zależy, np. o wybaczaniu, o dawaniu drugich/kolejnych szans, o nowych początkach itp. Są to wręcz
skarby bezcenne, od których w dużej mierze zależy nasz optymizm w postrzeganiu otaczającej nas rzeczywistości. To bowiem co
zmienia świat z pustego na piękny zawiera się w słowie
miłość . Miłość to życie, to sens istnienia i działania, to ruch,
postęp i wzrost. Miłość, która napełnia nasze serca i umysły nadzieją, wiarą i ufnością. Miłość, dzięki której jesteśmy w stanie
góry przenosić i to dosłownie — wszak
Bóg JEST Miłością i to Miłością Wszechmogącą. Bo czy słyszano, żeby ktoś komu
wybaczono i podarowano nową szansę zamknął się w sobie lub poddał się rezygnacji i zwątpieniu? Przeciwnie: to zawsze otwiera nowy
etap w życiu...
Każdy
Rok Pański to nie tylko istotny etap odmierzany w skali życia człowieka, ale to przede wszystkim
dar Boga samego uczyniony nam za wstawiennictwem Najświętszej Maryji Panny. Droga, którą pokonuję w spiekocie dnia lub
w zimnych mrokach «ciemnej doliny» najczęściej jest wąska i kamienista. Rosną na niej nie tylko pokrzywy
i osty, ale również ciernie. Bywa, że dotkliwie kąsają mnie natarczywe insekty. Bywa też, że na swej drodze
spotykam jakąś padlinożerną bestię. Jeśli sam nią jeszcze nie jestem, znaczy, że łaska Boga udzielana mi przez
ręce Niepokalanej chroni mnie i uzdalnia do czynienia dobra, które w żadnej mierze nie jest moją zasługą. Sam
z siebie bowiem nie mogę nic i sam sobie nic nie zawdzięczam. Nawet moje «chcenie» nie zależy ode
mnie. Wszystkie moje źródła są w Trójjedynym Bogu, a ja — pospolity grzesznik — przed Jego Majestatem
jestem
nicością .
Trudności w drodze jest wiele i sam już dawno uległbym pokusie rezygnacji, bo moja niewystarczalność jest
moją nędzą, ale na szczęście jest Ona: uosobienie i uobecnienie Opatrzności Bożej, Stolica Jego Mądrości
— Najczulsza Matka — która pomaga, zachęca, motywuje, prowadzi i wskazuje Cel. Cel ostateczny.
Bez Niej byt ludzki osadzony w okowach czasu nie miałby sensu. Ona zgodziła się być Kolebką Słowa Wcielonego,
stając się równocześnie Błogosławioną między niewiastami, Sednem Mądrości Przedwiecznej, Sensem wszystkiego
stworzenia, Żywą Monstrancją i Arką Przymierza.
Ona — Bogurodzica — dała życie Temu, który Jej dał życie. Ona jest najwspanialszą, bo
najpokorniejszą Przedstawicielką rodzaju ludzkiego stworzonego i wciąż stwarzanego przez Wszechmocnego Boga
oraz niezawodną Ucieczką nas — grzesznych, a więc bezpośrednim Celem dla tych wszystkich, którzy we
wszelakim strapieniu doń wołają:
módl się za nami .
Ona — Przeczysta Dziewica, która przez swoje
fiat odmieniła los potomków Adama i Ewy, dostała
od Boga Wszystko, tj. Syna Bożego, który przed śmiercią krzyżową i Zmartwychwstaniem, oddając Ją nam za Matkę,
uczynił nas dziedzicami Nieba, a przez to wypełnił odwieczny zamysł Opatrzności Bożej.
Zatem co to jest
Opatrzność Boża ? Właściwie należałoby zapytać:
Kto to jest lub
Kim jest
Opatrzność Boża? Nim samym, w Nim samym, z Niego samego.
Providentia czyli Opatrzność Boża (podobnie
jak Oblubienica Chrystusa — Kościół czyli
Ecclesia ) jest «kobietą». To dzięki Niej
potrafię wyobrażać sobie Boga jako kochającego Ojca o sercu Matki. Nie chodzi tu jednak o opowiadanie
o wyobrażeniach dotyczących Boga (jakie są lub jakie mogą być wspaniałe). Wręcz przeciwnie: chodzi
o spotykanie się z Żywym Bogiem na modlitwie i opowiadanie Mu o swojej nędznej drodze (jaka byłaby lub jest
bezsensowna bez Niego i bez Niej). Tylko na modlitwie możemy zaistnieć jako ci, którzy, próbując zgłębić
chwalebną tajemnicę Boga, zaledwie się o nią ocieramy. Wieczności będzie za mało, aby należycie podziękować
Opatrzności Bożej za wielkie rzeczy, które dla nas przygotowała
od zarania dziejów .
☙❤❧
— Oto (daty) kamienie milowe z mojej duchowej drogi do Domu Ojca znaczone potem, a czasami łzami i krwią. Są
jak paciorki nieustannego Różańca. Panie, przyjmij je wszystkie przez ręce Maryji jako moje skromne
dziękczynienie.
— Gdy mój czas się wypełni (a wiem, że to nieuchronnie nastanie) i powołasz mnie do siebie, o Trójjedyny,
uczyń ze mnie najmniejszą kropelkę rosy w Twoim Ogrodzie, w której skrzyć się będzie najjaśniejszy promień
Twojego Nieskończonego, Bożego Miłosierdzia spływającego na dusze wprost z Drzewa Życia, którym jest krzyż
Jezusa Chrystusa.
— Nic nie jest w stanie oderwać mnie od Twojej Miłości, przesłaniając mi Ciebie. Ty, Boże, sam mi
wystarczasz, bo JESTEŚ dla mnie Wszystkim.
— Spraw, Panie, pokornie Cię o to proszę, aby kolejne kamienie milowe, które za sprawą Twej Opatrzności
mam jeszcze przed sobą, stawały się coraz bardziej podobne do kamiennych paciorków mojego Różańca św.
rozważanego nieporadnie, lecz nieustannie (daj Boże!) po kres doczesności.
[mr ]: 26 listopada 2018