"Nie będziecie mieli Królestwa Bożego w was, nie mając miłości. Królestwo
Boże jest bowiem Miłością, ukazuje się z Miłością i dla Miłości zajmuje
wasze serca wśród wielkiej światłości, która przenika i zapładnia, usuwa
nieświadomość, daje mądrość, pochłania człowieka, a stwarza Syna Bożego,
Mego brata, czyni Go królem tronu, który Bóg przygotował dla tych, którzy
oddają się Bogu, by mieć Boga, tylko samego Boga. Bądźcie więc czystymi i
świętymi w modlitwie gorącej, która uświęca człowieka, bo zatapia go w ogniu
Bożym, jakim jest Miłość". Słowa Jezusa wypowiedziane do Marii Valtorty spisującej Jego objawienia na kartach "Poematu Boga-Człowieka" (tom XI, cz. II) |
![]() |
![]() |
Modlitwa na urodziny dla nieba |
![]() ![]() |
Nie umiem, Panie, modlić się pięknie, bo nagie słowa gasną małością. W Tobie ma dusza się nie ulęknie. Tyś Jest Wszechmocą, jam jest nicością. Pomódl się za mną, święta Faustyno, Darze Miłości dla wszego świata. Bóg Miłosierny za Twą przyczyną otworzył serce moje dla brata. Bądź uwielbiony w Trójcy Jedyny: Stwórco i Zbawco, Pocieszycielu. Do rajskiej wprowadź mnie wnet krainy, na wieczność z Matką, w duszy weselu. Dziś w modlitewnej zostań pamięci. Po grób wciąż będę tęsknić od nowa. Gdzie Boża Miłość triumf uświęci, tam już na wieki zbędne są słowa.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Kim jestem? |
![]() ![]() |
Kim jestem w spiekocie dnia, gdy idę szlakiem życia? Kim jestem, gdy słona łza swym smakiem nie zachwyca? Kim, gdy myśl moja w Tobie jak ziarno wzrastać pragnie? Kim, gdy na ręce obie trud kajdanami spadnie? Kim jestem, żeś swe Życie oddał za me zbawienie I w Serca depozycie złożył moje istnienie? Kim jestem, gdy bezsenność oczom sen błogi kradnie, A moja bezimienność dopala się bezradnie? Kim jestem, że swym Ciałem karmisz mnie nieustannie? Grzeszę. To zrozumiałem. A grzech wciąga zachłannie. Daj mi, o Panie, siłę jak dałeś mi poznanie. Przebacz, bo, grzesząc drwiłem z Miłości Twojej, Panie. Daj mi nie zapominać, żeś Wieczną JEST Miłością i wciąż kolana zginać, bom niewystarczalnością. Moja niewystarczalność w Twojej trwa Obfitości. Boże, Twa Trynitarność światłem mojej marności.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Wszystko |
![]() ![]() |
Idąc do Ciebie puste mam ręce. W Twojej ma dusza tonie Miłości. Weź, Trójjedyny, gorące serce. Ono jest "wszystkim" mojej nicości.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Jestem gotowy a nieprzygotowany |
![]() ![]() |
Jestem gotowy i w tej gotowości dziś skończyć mogę swe pielgrzymowanie. Przyjmij wędrowca ku wiecznej Światłości, jeśli jest taka Wola Twoja, Panie. Przygotować do śmierci — niepodobna. Wszak to tajemnica Boga samego. Gotowość na śmierć? To dusza pogodna, gotowa na wejście do Dnia Ósmego.
[mr]
|
|
![]() |
Zrozumieć wiarą |
![]() ![]() |
Wiedza nie jest wiarą. Wiara nie jest wiedzą. Miłość jest ofiarą. Pycha ludzką nędzą. Chleb jest tylko chlebem, bywa jednak Ciałem, Gdy Bóg daje siebie — wiarą zrozumiałem. Stwórca i stworzenie: On Źródłem wszystkiego, Jest nam wyzwoleniem z grzechu śmiertelnego. Wystarczy, żałując, wyznać Mu czyn podły, By serca, wzlatując, żywot w Bogu wiodły. Wieczności nie stanie, by zgłębić Cię, Boże. Dziś przyjm zaufanie — wszak Ty wszystko możesz. I obdarz świętością, bo to skarb bezcenny, Jak darzysz miłością, Ojcze Miłosierny.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Kołysanka na wieczność |
![]() ![]() |
Cicho dogasa dzień łuną purpurową I coraz dłuższy cień kona za moją głową. Księżyc zapala już gwiazd nocne girlandy, A bezkres łanów zbóż skrzy się jak brylanty. Słyszę skowronka trel. To niestrudzony bard. Szarzeje zmrokiem biel. Cichnie po deszczu wiatr. Lekko utonął dzień w głębi amarantu, Jednak garbaty cień nie zatracił kształtu. Myśli zwalniają bieg i serca słabnie głos. Czas tka swój rytmu ścieg — przemijający los. Noc atramentu łyk wlała w poety rym. Tylko wahadła błysk czuwa w zegarze mym. Czasem kuranta dźwięk sowie zawtóruje. Umarł już we mnie lęk, pokój triumfuje. Myśli zwolniły bieg, a serca równy głos Utracił rytmu ścieg — nieubłagany los. W Tobie mój pokój trwa, wzrasta i rozkwita. Niech, Duchu Święty, łza czysta Cię powita. Niechaj moją duszę powiew Twój przeniknie, W Tobie się uciszę i doczesność zniknie. Twoją lśnić jasnością, śnić sen nadaremnie. Pozostać jednością: ja w Tobie, Ty we mnie.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Litania Płocka (fragmenty) |
![]() ![]() |
Święty, Sprawiedliwy i Miłosierny Boże, [...] Ty Jesteś stworzenia Garncarzem... Ty Jesteś nut słodkich Pieśniarzem... Ty Jesteś rad mądrych Pisarzem... Ty Jesteś prawd wiary Włodarzem... Ty Jesteś cnót Boskich Lichtarzem... Ty Jesteś łez krwawych Ołtarzem... Ty Jesteś słów prawdy Drukarzem... Ty Jesteś łask wszelkich Szafarzem... Ty Jesteś dusz czystych Pejzażem... Ty Jesteś ciał ludzkich Rzeźbiarzem... Ty Jesteś serc prawych Herbarzem... Ty Jesteś mej duszy Lekarzem... Ty Jesteś mych źrenic Malarzem... Ty Jesteś ran grzesznych Bandażem... Ty Jesteś codziennym Brewiarzem... Ty Jesteś cierpliwym Owczarzem... Ty Jesteś nad wszystkim Mocarzem... Tyś JEST swej Chwały Luminarzem... Bądź uwielbiony teraz i na wieki. [...] Mój grzech jest garbatym bagażem... Mój grzech jest czystości grabarzem... Mój grzech jest posępnym cmentarzem... Mój grzech jest piekielnym blamażem... Bądź mi miłościw, gdy zamknę powieki. [...] Moje »ja« — grzechów tragarzem... Moje »ja« — pazernym lichwiarzem... Moje »ja« — strudzonym wioślarzem... Moje »ja« — bezdomnym nędzarzem... Moje »ja« — pielgrzymem-żeglarzem... Moje »ja« — umarłym Łazarzem... Bądź miłosierną Ostoją opieki. [...] Miłości Nieskończona, a niedostrzegana... Miłości hojna, lecz wymagająca... Miłości niechciana, bo nierozumiana... Miłości odrzucana, bo zanegowana... Miłości oskarżana, bo nieakceptowana... Miłości osaczona, bo znienawidzona... Miłości opuszczona, bo zdradzona... Miłości udręczona, bo osamotniona... Miłości aresztowana, bo sprzedana... Miłości torturowana, zanim osądzona... Miłości przesłuchiwana i policzkowana... Miłości bita i opluwana... Miłości obrażana i poniewierana... Miłości ubiczowana i cierniem ukoronowana... Miłości skazana, choć niewinna... Miłości wyśmiewana i wyszydzana... Miłości ogołocona i obnażona... Miłości ukrzyżowana, bo niekochana... Miłości spragniona i konająca... Miłości zabita i przebita... Miłości zmasakrowana i pogrzebana... Miłości opieczętowana i dozorowana... [...] Miłości opłakiwana i wyczekiwana... Miłości upragniona i wytęskniona... Miłości obmodlona i przynaglona... [...] Miłości Zmartwychwstała i zwycięska... Miłości Zbawiająca i Królująca... Miłości Trójjedyna... Kocham Cię i pragnę kochać coraz mocniej.
[mr]
|
![]() |
![]() |
O Panie |
![]() ![]() |
Uczyń mnie, o Panie, pokornym prostaczkiem, Wszak jam w Twoich Dłoniach maleńkim robaczkiem. Niech Twa Łaska wieńcem skroń mą przyozdobi, A serce Miłością do bliźnich sposobi. Naucz mnie, o Panie, służyć miłosiernie I Twą Wolę Świętą wykonywać wiernie, Bom bezużyteczny jak chwast w Twym ogrodzie, Co go zbierają i płonie o zachodzie. Obroń mnie, o Panie, przed moją słabością, Abym się ostał przed Twą Sprawiedliwością, Wszak jam w Twoich Dłoniach maleńkim robaczkiem. Uczyń mnie, o Panie, pokornym prostaczkiem.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Do Marty |
![]() ![]() |
Nie klejnot zdobi człeka, ani dostojna szata, Miłość to skarbów rzeka, bo Miłość jest bogata. Gdy twa sakiewka pusta, a odzież już znoszona, Nieś słoną łzę przy ustach i krzyż na swych ramionach. Do Boga zwróć się kornie. Daj Mu swój ból, Martusiu. Wołaj przez łzy, pokornie, nie "Ojcze", lecz "Tatusiu". On wzrusza się serdecznie, gdy dziecko marnotrawne Powraca doń bezpiecznie, wyznając grzechy dawne. Łachmany postrzępione stają się suknią czystą, A ciało poranione pokrywa się wnet blizną. Pierścień, uczta, sandały — raduj się duszo mała. Wchodzisz do Boskiej Chwały. Chwała! Na wieki Chwała!
[mr]
|
![]() |
![]() |
Uwielbienie Trójcy Przenajświętszej |
![]() ![]() |
Bądź uwielbiona Trójco Przenajświętsza, któraś Miłością jest nieodgadnioną. Ma pieśń ku Tobie płynie najwznioślejsza. Tyś tajemnicą jest mi niezgłębioną. Ku Tobie dusza z ciała się wyrywa, ku Tobie myśli wzniosłe ulatują. Ku Tobie płynie modlitwa żarliwa w słowach, co pięknu Twojemu hołdują. Tyś blaskiem światła jest przyobleczona i w niedostępnej przebywasz jasności. Bądź, Trójco Święta, bez końca wielbiona, boś jest Skarbnicą przedwiecznej Mądrości. O Dobry Ojcze, Stwórco Wszechobecny, Twe dzieło czyni Twoja Miłość sprawcza. Ciebie zasmuca uczynek bezecny, Ciebie raduje Syna Miłość zbawcza. On na Golgocie pojednał nas z Tobą, gdy grzechem ciężkim ludzkość zawiniła. Słowo Wcielone okup dało sobą, by Miłość Krzyżem niebo otworzyła. O Jezu Chryste, Synu Przedwiecznego, Ty Sakramentem karmisz nas ołtarza. Twe Boskie Serce z opłatka białego utrudzonemu sił w walce przysparza. Ty w kropli wina Miłość swą wylewasz. To jest Ofiara Twoja odkupieńcza. Ty zimne serca Miłością ogrzewasz. Czyż Miłość Twoja nie jest wręcz szaleńcza? O Duchu Święty, mądrze nas pocieszasz. Twoja obecność jest światu naprawcza. Ty horyzonty Miłością poszerzasz. Twa Boska Miłość jest dla mnie poznawcza. Dziewica Matka Łaską napełniona jest Ci Świątynią i Przybytkiem czystym. Bądź, Śliczna Pani, wciąż błogosławiona. Tyś jest pokory Źródełkiem przejrzystym. Bądź uwielbiona Trójco Przenajświętsza. Wszak Tyś Miłością jest nieogarnioną. Niech pieśń ku Tobie spłynie najwznioślejsza. Tyś tajemnicą jest nieodgadnioną.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Krzyżu Święty |
![]() ![]() |
Krzyżu Święty, Krzyżu Odkupienia, niemy stoisz wobec łez otchłani. Dźwigasz ciężar mego przewinienia. Eli, Eli, lema sabachthani. Krzyżu Święty, Krzyżu Opuszczenia, krwawy toniesz w bolesnej otchłani. Czujesz ciężar wielkiego cierpienia. Eli, Eli, lema sabachthani. Krzyżu Święty, Krzyżu Wyniszczenia, cichy stoisz pośród drwin otchłani. W sercach wrogość, kpiny, złorzeczenia. Eli, Eli, lema sabachthani. Krzyżu Święty, Zadośćuczynienia, u stóp Twoich Bolesna trwa Pani. Wstaw się za nas, Matko Współcierpienia. Eli, Eli, lema sabachthani. Krzyżu Święty, Krzyżu Przebaczenia, wyrwij dusze z piekielnej otchłani. Usłysz szepty mego nawrócenia. Eli, Eli, lema sabachthani. Krzyżu Święty, Usprawiedliwienia, piękny stoisz na tle chmur otchłani. Wlewaj w serca łaskę rozmodlenia. Eli, Eli, lema sabachthani.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Cóż pozostaje? |
![]() ![]() |
Cóż masz człowiecze, co nie jest darem Boga? O czym powiadasz, że to wyłącznie twoje? Wędrowcem jesteś i kres ma twoja droga. Wszystko tu zostawisz, nawet kości swoje. Nadzy się rodzimy, lecz nagość skrywamy. Któż nam wciąż powtarza, że jesteśmy nadzy? Zakazany owoc uparcie zrywamy, dążąc po trupach do pieniędzy i władzy. Własne sumienia przez lata zagłuszamy, bo jak inaczej, skoro trwa wyścig szczurów? W biegu każdego dotkliwie pokąsamy, kto w porę nie zdoła użyć swych pazurów. Odruchy serca bezczelnie wyśmiewamy, bo jak inaczej, skoro cynizm dziś w modzie? Wciąż bardziej głodni maluczkich pożeramy, chcąc być na czele w nikczemnym korowodzie. Czy coś posiadam, co nie jest darem Boga? Czym więc się chełpię, że to wyłącznie moje? Pielgrzymem jestem i kres ma moja droga. Wszystko tu zostawię, nawet kości swoje. Nagi stanę w śmierci przed Boga Majestatem, nagi, bo bez maski, która w twarz mi wrosła. Któż mi będzie wówczas Dobrym Adwokatem? Czy Wola Twa, Panie, będzie mi radosna? Cóż mi pozostaje? Dokonać wyboru! Czy podążać dalej szczurzym szlakiem zguby? Może nawróceniem dziś z serca ugoru wyrwać chwasty pychy i podjąć trud próby? Ty próbuj mnie, Panie, w tyglu swej Miłości, a gdy zechcesz, Boże, wypal mnie cierpieniem. Niech za życia noszę znamię Twej Świętości. Ono jest dziś moim największym pragnieniem. Czy coś posiadam, co nie jest Twoim darem? Czym więc się chełpię, że to wyłącznie moje? Ogarnij mnie, Panie, miłosnym bezmiarem, bym wszystko Ci oddał, zwłaszcza serce swoje.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Adoracja Najświętszego Sakramentu |
![]() ![]() |
Piękna jesteś Hostio Święta, Piękna, cicha, niepojęta. Taka mała, lecz dostojna. Blaskiem złota jesteś strojna. W Tobie żyje tajemnica: Serce Boga, Łask Krynica. W Tobie Zbawca ukrył siebie, By nam dawać Życie w Chlebie. Piękna jesteś Hostio biała. Bóg jest w Tobie, Bogu chwała, Bo, choć Nieograniczony, Chce być z nami, Ukorzony. On, jak dawniej na Golgocie, We łzach oraz krwawym pocie, Chce ogarniać nas Miłością, By obdarzać swą Świętością. Jezu, w Hostii utajony Bądź na wieki pochwalony. Oświeć dusze swą Jasnością, Boś Przedwieczną jest Mądrością. Wejdź do serca pokornego, Ulecz słabość cierpiącego, Daj czystości Twej pragnienie, Bym zasłużył na zbawienie. Gdy Cię, Jezu, adoruję Twą obecność w sercu czuję. Twą obecność czuję w duszy. Ty głaz serca mego kruszysz. Piękny jesteś, Jezu, w Hostii, Piękny jesteś w Eucharystii. Twojej pragnę wciąż opieki. Tyś mym Bogiem JEST na wieki.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Modlitwa na dobranoc |
![]() ![]() |
Każdym drgnieniem serca wielbię Ciebie, Boże, I każdym oddechem, co pierś mą unosi. Przed Twym Majestatem klękam dziś w pokorze. Niechaj ma modlitwa pod tron Twój się wznosi. Ty na tronie z ognia, Przedwieczny, zasiadasz, Dzierżąc w dłoniach płomień Boskiej Opatrzności. Przez Syna zasługi skruszonych wciąż zbawiasz, Obdarzając ich Dniem wiecznej szczęśliwości. Wąska ścieżka Życia do Raju prowadzi, Wąska i usiana licznymi cierniami. Któż z brzemieniem grzechu sam sobie poradzi? Któż swą winę zmyje gorącymi łzami? Gdyby nie Twa Łaska, Dobroć, Przebaczenie, Które z Miłosierdzia Krynicy tryskają, Nigdy by nie mogło nikczemne stworzenie Wejść między Anioły, które Ci śpiewają: „Hosanna i Gloria Bogu Najwyższemu, Jemu Cześć w pokłonach, Jemu Dziękczynienie. Jemu Hołd na wieki, w Trójcy Jedynemu, Jemu po wsze czasy Boskie Uwielbienie”. Tyś jest Władcą ponad czasem i przestrzenią, Tyś Krzew Gorejący płomieniem Miłości, Ciebie mijające wieki nie odmienią, Tyś jest niewzruszoną Ostoją Wierności. Ty, jak gród warowny osadzon na skale, Siedmiorakim spiżem Ducha umocniony, Każdą nawałnicę przetrzymasz wspaniale. Tyś jest Król nad króle, Bóg Nadprzyrodzony. Kto Cię pozna, Panie, bo mu się objawisz, Odsłaniając rąbek Boskiej tajemnicy, Pragnie tylko Ciebie, ufa Ci, że sprawisz, By mu łuska ślepca spadła ze źrenicy. Ty dałeś Dekalog — niebieską instrukcję, Co kanwą Miłości stał się nam na wieki, Byśmy nie popadli w nienawiść, destrukcję, Byś nas mógł ocalić z grzechów wartkiej rzeki. Ty nam dałeś Syna Jednorodzonego, By sensem Miłości uzupełnił Prawo, My Go skazaliśmy, Najsprawiedliwszego, Gotując Mu Mękę bezlitośnie krwawą. Lecz śmierć ponad Bogiem władzy mieć nie mogła, Wszak On Zmartwychwstanie swoje zapowiadał. Jego Krzyż dla wielu jest nad wszelkie godła. Czemuś za mnie, Jezu, pod Krzyżem upadał? Każdym drgnieniem serca kocham Ciebie, Boże, I każdym oddechem, co pierś mą unosi. Przed Twym Majestatem klęczę dziś w pokorze, A modlitwa moja pod tron Twój się wznosi. Jakże Cię nie kochać, Trójjedyny Boże? Wszak w Twej Boskiej Mocy gaśnie ludzka niemoc. W ciszy chcę przemierzać Miłosierdzia morze, Tęskniąc za wieczności najsłodszą. Dobranoc.
[mr]
|
![]() |
![]() |
On Bogiem w nas |
![]() ![]() |
Raduj się duszo! Wciąż jesteś w potrzebie! Jakież to szczęście, jakiż to cudu czas, Gdy w Eucharystii połamanym Chlebie Bóg ponad nami staje się Bogiem w nas.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Sacrum |
![]() ![]() |
Tyś jest Ofiarą ołtarzy. Tyś jest Skarbnicą szafarzy. Tyś jest Bogactwem nędzarzy. Tyś jest Przyjacielem naszym. [...] Tyś jest Otuchą cierpiących. Ty jesteś Światłem błądzących. Tyś jest Opoką wierzących. Ty jesteś Życiem żyjących. [...] Tyś jest Męstwem męczenników. Tyś jest Ciszą pustelników. Ty jesteś Bratem celników. Tyś jest Ratunkiem grzeszników. [...] Tyś jest Czystością ochrzczonych. Tyś jest Pociechą strapionych. Tyś jest Napojem spragnionych. Ty jesteś Szczęściem zbawionych. [...] Ty jesteś Chlebem prawdziwym. Ty jesteś Mistrzem cnotliwym. Tyś jest Sędzią sprawiedliwym. Tyś nam Bogiem miłościwym. [...]
[mr]
|
![]() |
![]() |
Ziarno |
![]() ![]() |
Mniejsza jest ma wiara niż ziarno gorczycy, A życie me twardsze niż ziarno pszenicy. W Tobie ma nadzieja, Boże, ma Miłości, Że kto we łzach sieje, żąć będzie w radości.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Krzyż drabiną do nieba |
![]() ![]() |
W Krzyżu moje zdziwienie. W Krzyżu me zaskoczenie. W Krzyżu me zapatrzenie. W Krzyżu me zamyślenie. W Krzyżu me zrozumienie. W Krzyżu me zawstydzenie. W Krzyżu me zasmucenie. W Krzyżu me doświadczenie. W Krzyżu me nawrócenie. W Krzyżu me zawierzenie. W Krzyżu me uzdrowienie. W Krzyżu me ukojenie. W Krzyżu me ocalenie. W Krzyżu me odrodzenie. W Krzyżu me odkupienie. W Krzyżu me uświęcenie. W Krzyżu me przebóstwienie. W Krzyżu moje zbawienie.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Modlitwa adwentowa |
![]() ![]() |
Boże mój — czekana Światłości — zapal swoją Gwiazdę ludowi. Niech ustąpi głębia ciemności, a radość da odpór smutkowi. Spraw, Panie, Wcielona Miłości, abyśmy teraz adwentowi, Wszelakiej wyzbywszy się złości, stali się w sercach Chrystusowi.
[mr]
|
![]() |
![]() |
NIC [Nemo inter creaturas] |
![]() ![]() |
Boże Przedwieczny, Boże bez granic, cóż dać Ci mogę? Wszystko jest Twoje. Największe skarby masz przecież za nic. Puste jak nicość są dłonie moje. Boże, coś z pierwszych duszy mej stronic grzech pierworodny łaską Chrztu obmył, Weź, Trójjedyny, ode mnie to NIC: jam własnej woli w Tobie się wyzbył. Boże Wszechmocny, Nieodgadniony, Tyś nam z niczego wszechświat utworzył. Jestem pokorą Twą uwiedziony. Jam całą ufność w Tobie położył. Panie, od ludzkiej stronisz logiki. Tyś Boskim Dawcą w imię Miłości. Ty wynagradzasz nie za wyniki, lecz trud zwalczania własnej gnuśności. Jezu Najsłodszy, Boże bez granic, cóż dać Ci mogę? Wszystko jest Twoje. Twa Męka krwawa nie poszła na nic. We Krwi Baranka lśnią szaty moje. Bądź uwielbiony, po trzykroć Święty, boś mi otuchą Eucharystyczną, Boś w swej Mądrości jest Niepojęty, a dusze kochasz Miłością wieczną.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Adoracja Grobu Pańskiego |
![]() ![]() |
Smutek mój gaśnie w głębokiej ciszy, bo wiem, że z martwych wkrótce powstaniesz. Choć leżysz w grobie, serce me słyszysz. Podziękowania składam Ci, Panie. Cierpieć, kochając. Kochać tak cierpiąc. To niedościgły wzorzec Miłości. Jak to możliwe w tydzień? Nie miesiąc? Najpierw: „Hosanna!”, wkrótce: „Śmierć!”, w złości. Stworzenie Stwórcę swego zabija, mękę gotując Bogu nieludzką. Najświętsze Serce włócznią przebija. Krew Jego na nas przez zbrodnię judzką. Dzięki Ci, Panie, żeś nas wykupił, Krwią Sprawiedliwość Ojca przebłagał I w Miłosierdziu niebo zaludnił. Tobie Cześć, Chryste, na wieczność Chwała.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Myśli rozmodlone |
![]() ![]() |
Do Ciebie biegną pierwsze myśli moje, gdy w sennej jeszcze żegluję przestrzeni, Gdy brzask z ciemnością toczy spory swoje, by wnet jasnością horyzont odmienić. Do Ciebie biegnie modlitwa szeptana, co w ciszy serce wzruszeniem nasyca. Dla Ciebie prośba niewypowiedziana jest jak posiana, złocista pszenica. Wszak zanim wargi słowo wypowiedzą, Ty, Panie, moje potrzeby poznajesz. Próżne więc troski na głowie mi siedzą. Ty naręczami łaski mi swe dajesz. Z Tobą pracuję: uczę się i tworzę, w Tobie mój pokój i zadowolenie. Wielbić Cię pragnę, Trójjedyny Boże, Tobie w pokłonach z serca dziękczynienie. Do Ciebie biegną senne myśli moje, gdy dzień dogasa w zachodu purpurze, Gdy zmierzch z ciemnością kończy spory swoje, by wkrótce usnąć w gwieździstym kapturze. Tobą ostatnia myśl ma się zachwyca, z Tobą i sen mój będzie rozmodleniem. Ucichł już ogród, skwer, park i ulica. Bądź mi, o Panie, wiecznym odpocznieniem. Wszak zanim dusza hymn swój Ci wyśpiewa, hymn o miłości, miłością utkany, Niech rozmodlonych myśli mych ulewa zgasi dymiące grzeszności wulkany. A wtedy, idąc w sekretnej przestrzeni, okryty płaszczem dziecięctwa Bożego, Wniknę w blask czysty, gdzie żyją zbawieni, w czysty i jasny blask Oblicza Twego. W Tobie dojrzewają małe myśli moje, co w niewiędnący splatasz, Panie, wieniec. Niech uwielbione będzie Słowo Twoje. Ono przynosi światu Boskie tchnienie.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Łaska opamiętania |
![]() ![]() |
Uciekałem Tobie jak pechowy Jonasz. Ty łaską swą, Panie, ścigałeś mnie co dnia. Tkwiłem w swej niewierze jak niewierny Tomasz. Pokorą swą, Panie, wywiodłeś mnie z ognia. Dziś, gdy na zielonej równinie spoczywam i przy Twoim boku goją się me rany, Wdzięczny i radosny pokoju zażywam, dobroć Twą wysławiam, Mistrzu mój kochany. Nie dopuść, bym popadł w pychy ciasne sidła i zaparł się Ciebie, wzorem ucznia Piotra. Raczej daj cierpienie, by rana nie wyschła. Uczyń ze mnie, Jezu, skruszonego łotra. Dzięki Ci, że dałeś mi opamiętanie. To jest cenna łaska z Miłosierdzia Twego. W porę rozpocząłem przewartościowanie. Teraz żyję, pragnąc wschodu Dnia Ósmego. Kiedyś widmo śmierci nękało mnie strachem. Dziś mam w zaufaniu sposób swój na życie. Twej ufam Mądrości. Zgadzam się z Syrachem. Ona ma koronę. Patrzę nań w zachwycie.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Będziesz miłował... |
![]() ![]() |
Wciąż i nowo myśli porządkuję, bo chaos świata bywa zatraceniem. Wciąż ze zdumieniem bacznie obserwuję jak Miłość tęskni za serc nawróceniem. Wciąż i na nowo sobie przypominam, że kochać Boga jest mą powinnością. "Będziesz miłował..." — serce napominam, trwając w tej prawdzie, że Bóg jest Miłością.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Modlitwa Wielkanocna |
![]() ![]() |
Spraw Zmartwychpowstała Miłości, Abyśmy, trwając śmiertelnymi, Wszelkiej wyzbywszy się podłości, Stali się w sercach paschalnymi.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Jedynie słuszny wybór |
![]() ![]() |
Wszystko postawiłem na Pana Boga. To z pewnością jedynie słuszny wybór. Z Nim ponadobfita jest każda droga. To mój Pan, mój Dobroczyńca i mój Król. Wszystko postawiłem na Ciebie — Boga. To z pewnością jedynie słuszny wybór. Z Tobą radością jest każda trwoga. Tyś mój Pan, mój Dobroczyńca i mój Król. Wszystko postawiłem na Ciebie, Boże. To z pewnością jedynie słuszny wybór. Tobie dorównać nikt przecież nie może, boś JEST Pan, mój Dobroczyńca i mój Król. Wszystko postawiłem na Niego — Boga. To z pewnością jedynie słuszny wybór. W Nim ponadobfitą dusza uboga. On mój Pan, mój Dobroczyńca i mój Król.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Fraszka garbata |
![]() ![]() |
Zbierasz, tuchlisz i gromadzisz, nazywając to swym skarbem. Bacz, bo kiedyś się przebudzisz z niedouniesienia garbem.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Czyim jestem? |
![]() ![]() |
Wiem kim jestem — dzieckiem Bożym. Kim się staję — Chrystusowym. A przez Kogo — przez Dziewicę, Maryję, Bogurodzicę. Czym ma praca — nawracaniem. Czym mój smutek — upadaniem. Czym ma radość — rozkwitaniem. Czym me życie — dorastaniem. Czym modlitwa — mym milczeniem. Czym ma wielkość — uniżeniem. W Kim cel bytu — w Bogu żywym. W Kim kres czasu — w Trójjedynym. W czym sens wiary — w Jego Woli. Czego pragnę — aureoli. Kto mi Matką — Matka Chrysta. Kto Pociechą — Panna Czysta. Kto Nadzieją — Jej Syn Drogi. Kto mym Skarbem — Bóg ubogi. W Kim istnieję — w Duchu Świętym. On mi Panem Niepojętym. Moje imię — jam Ostatni. W com wpatrzony — w Blask roratni. Czyim jestem — Boga mego. Co mym celem — Niebo Jego.
[mr]
|
![]() |
![]() |
Pod Krzyżem |
![]() ![]() |
Przeciw tęczowej głupocie i profanacjom szatańskim pod Krzyżem stań we wspólnocie, a nie bądź koniem trojańskim. Przeciw tęczowej brzydocie i prowokacjom szatańskim pod Krzyżem trwaj we wspólnocie, boś nie jest koniem trojańskim. Przeciw tęczowej ciemnocie oraz podstępom szatańskim nieśmy nasz Krzyż we wspólnocie, walcząc z ich koniem trojańskim. Przeciw tęczowej niecnocie, ideologiom szatańskim z Krzyżem swym żyj we wspólnocie, nie skaż się koniem trojańskim. [...] Przeciw zarazie tęczowej, co odór piekła roztacza, wbrew hucpie obyczajowej głos mój stanowczy wytaczam: NIE dla gangreny tęczowej, co nad dekalog wykracza; NIE dla miernoty duchowej, co Matce Boga uwłacza! Dziś, gdy genderyzm się pleni jak kąkol w złotej pszenicy, Krzyża i z bielą czerwieni broń niczym oka źrenicy. Niech nigdy Polaków małych nie skrzywdzi tęczowa sfora, a sodomitów zuchwałych z piętnem seksedukatora Ty, Boże, oddal od dzieci. Cuchnie tęczowa zgnilizna, lecz wśród ulicznej gawiedzi lśnią mi: Bóg, Honor, Ojczyzna. Ciebie więc — Jezu — dziś proszę: Ty dusze chore uleczaj. Od Ciebie Najmniejszym niosę sztandar: »Zło dobrem zwyciężaj«. Wyprostuj myśli skłębione Słowa Twojego czystością i naucz serca wzburzone nienawiść zwalczać Miłością. Tych, co się modlą na pokaz rozpromień światłością swych Ran. "Jezu, Maryjo, kocham Was..." do niebieskich niech płynie bram.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Betelgeza |
![]() ![]() |
— Co to jest, mamusiu? — Co to jest, tato? — To znak czasu. — To Betelgeza świeci. — Wieczór zimowy, a widno jak w lato. — Nic wam nie grozi. — Nie bójcie się dzieci. — Dlaczego, Maryjo? — Co teraz będzie? — Bóg świat ostrzega? — Betelgeza płonie? — Bóg mój tu i teraz, zawsze i wszędzie. — Wszystko oddałem w Twe Matczyne dłonie.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Wszystkie drogi |
![]() ![]() |
Wszystkie drogi prowadzą nas do Boga. To odwieczny Ojca wielki plan. Kto Mu raz zaufał, nigdy nie żałował i na pewno doszedł tam gdzie chciał. Do wieczności droga cię prowadzi. Ostatecznie każdy zmierza tam. Bóg Anioła Stróża ci zostawił, byś na szlaku nie pozostał sam. Gdy nad głową masz rozgwieżdżoną noc, bo już wygasł ciepły słońca blask, myśli sennych niech nie dosięgnie zło, by móc jutro przyjąć morze łask. Wszystkie drogi prowadzą nas do Boga. To odwieczny Ojca wielki test. Gdy nad twoją głową skrzy się Mleczna Droga, pomyśl: Kto ją stworzył? Czyja jest? Do wieczności droga mnie prowadzi. Ostatecznie pragnę dotrzeć tam. Bóg Anioła Stróża mi zostawił, bym na szlaku nie pozostał sam.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Alleluja! |
![]() ![]() |
Mój Boże, któryś zawsze JEST, Niech moje słowo sławi Cię. Chcę psalmem wielbić Ciebie: Alleluja! Boś stworzył wszystko, mając nic, Twój zamysł starczył, abyś Ty Z chaosu wywiódł moje: Alleluja! Mój Boże, któryś wszędzie JEST, Niech moje myśli sławią Cię. Chcę hymnem wielbić Ciebie: Alleluja! Boś stworzył przestrzeń, światło, czas, Twój zamysł starczył, abym ja Z ciemności wywiódł swoje: Alleluja! Mój Boże, któryś przy mnie JEST, Niech moje serce sławi Cię. Chcę ciszą wielbić Ciebie: Alleluja... Boś modły Matki słuchał, gdy Ja w grzechu wiodłem swoje dni. To Ona Ci nuciła: Alleluja... Dziś, Jezu, któryś we mnie JEST, Niech Twoje Ciało karmi mnie. Chcę życiem wielbić Ciebie: Alleluja! Boś spłacił Ojcu długi me, Swą śmiercią otworzyłeś swe Niebiańskie łąki: Alleluja! Swym Miłosierdziem otul mnie, Niech Obietnica spełni się, Chcę wiecznie wielbić Ciebie: Alleluja! Boś Miłość rozlał w sercu mym, Bym Prawdą Twoją zawsze żył I wielbił Ciebie — Boga: Alleluja!
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Koniec drogi |
![]() ![]() |
Mocen tym, co już przeżyłem idę ku swej drogi krańca. W Tobie cne oczy utkwiłem, licząc paciorki różańca. Zamiast bezbożnej pożogi pociechą duszy nowinka, Że to nie koniec mej drogi, lecz jej pierwszego odcinka. Ty silną dłoń mi podajesz, bom bezradnością człowieczą. W litości swej nie ustajesz, Twe łaski wnet mnie uleczą. Nie chcesz krwi ani obiaty, ale otworzyć mi uszy. Rugować grzeszne schematy. Oto cel łaski dla duszy. [...] Patrzę na życie minione, stojąc na swej drogi końcu. W Tobie mam oczy utkwione, Jezu Współistotny Ojcu. Zamiast mentalnej przestrogi pociesza serce nowinka, Że to nie koniec mej drogi, lecz jej drugiego odcinka. Ty świętą dłoń mi podajesz, by dźwignąć nicość człowieczą, W Miłości swej nie ustajesz, Twe Łaski zawsze mnie leczą. Bez żertwy i bez obiaty, pragniesz mi Niebo otworzyć. Zapraszasz w rajskie zaświaty, by mi wieczności przysporzyć. [...] Jest Życie nadprzyrodzone poza ziemskiej drogi kresem. Tam ufnie oczy zwrócoone spoczną pod Pańskim adresem. Tam Życie uszczęśliwione — istność bez trudu i kresu, Tam Życie błogosławione, bez smutku, strachu i stresu. Tam czeka Ojciec przebłogi na marnotrawnego synka. Tam kres mej tułaczej drogi, tam kończy się ma drożynka. Z Miłości Niebo rozdajesz, bo to Twój Plan jest odwieczny; Z miłości Chwały doznajesz, boś Bóg mój — Cel ostateczny.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Kecharitomene |
![]() ![]() |
Bogurodzico Maryjo, Raju Dziewiczy, Przeczysta Oblubienico Ducha Świętego, Twoich zasług u Boga nigdy nikt nie zliczy, Tyś jest jedyna bez piętna pierworodnego. Na Ciebie całe Niebo spogląda z zachwytem, na Ciebie, z którą wciąż trwa Bosko-ludzkie Życie. Kto Ciebie naśladuje — wiedzie dni ukryte, a jego dusza kocha w cudownym rozkwicie. Uwielbiam Ciebie, Wzniosła Tajemnico Boga, wszak nawet dla Aniołów Ty jesteś zagadką. Tyś Największym Arcydziełem Stwórcy — przebłoga. Niepokalana Panno, zawsze bądź mi Matką. Tyś ponad wszelkie stworzenia, Tyś przebóstwiona, Twoja jest Wszechmoc z mocy Łaski notabene. Królowo mojego serca, bądź pozdrowiona i przyjm błogosławieństwo. Kecharitomene, Twe ciche modlitwy jak szemrzące ruczaje. Bogurodzico otoczona grzesznikami, Tam, gdzie przychodzisz natychmiast Niebo się staje. Matko Przepięknej Miłości, módl się za nami.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
»Pragnę« |
![]() ![]() |
Depozyt Kościoła jest niczym skarbona na ofiarę z: modlitw, postu i cierpienia. Ujrzę to dopiero, gdy spadnie zasłona, pojmę jaką wartość mają wyrzeczenia. Jezu, pragnę łączyć swój krzyż doczesności z Twoim Mesjańskiego Krzyżem Odkupienia, Bo (jak pouczasz — Trójjedyna Mądrości) bez Łaski z wysoka nie będzie zbawienia. Żyć w czas to nie tak jakby śmierci nie było. Panem życia Dawca i jego Obrońca. Aby życie z godną ofiarą się zżyło, żyć w pełni to istnieć, by kochać do końca. [...] Z Twym Krzyżem wyniszczenia kalwaryjskiego pragnę łączyć swój krzyż grzechowej skłonności I dziękować Ci — Matko Syna konającego — za boleść, co była daniną Boskości. Z Twoim, Panie, Krzyżem zadośćuczynienia pragnę łączyć swój mały krzyż codzienności, Stać się kroplą rosy dla Twego pragnienia, wynagradzając Tobie za me podłości. Twe siedem słów z Krzyża, zwłaszcza ciche: »Pragnę«, trwa niczym testament dla całej ludzkości. Odium potępienia? Biczem pychy smagnę! Golgota jest dla mnie skandalem Miłości.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
(D)o nas — umarłych wskutek grzechu a zbawionych przez Łaskę |
![]() ![]() |
Uszli śmierci umarli wskutek grzechu! Bóg wraz z Chrystusem to sprawił Łaską. Czyści ogniem Ducha, kwitnąc w uśmiechu, zwiążmy swe lędźwie świetlistą przepaską. Wybielmy swe szaty we Krwi Baranka, wszak przychodzimy z wielkiego ucisku. Zbawienie wszystkim strażnikom poranka! W Dnia Ósmego zanurzmy się rozbłysku. Łaską jesteśmy zbawieni przez wiarę. To w żadnej mierze nie pochodzi od nas. Od Miłosiernego Boga jest Darem, co przekracza przestrzeń, uczynki i czas.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Kapsuła czasu |
![]() ![]() |
Biblia jest jakby czasu kapsułą. Z tej Księgi płynie Dobra Nowina, Że Bóg nas kocha Miłością czułą — ciebie i mnie — jak własnego Syna. Dziećmi godnymi nas czyni przez Chrzest, gładząc ślad grzechu pierworodnego. Dziecka słowami: «Ojcze (...), któryś JEST...» zwracamy się do Boga naszego. Podobnie jak ulewa lub śniegi zapewniają urodzaj o czasie, Tak Słowo z ust Alfy i Omegi owocuje w przeobfitej krasie. Czasu kapsuła ma swe initium: biblijne dzieje świata początku. Stworzenie ludzi było preludium do władzy nad wszystkim, bez wyjątku. Czasu kapsuła ma też terminus i nie są to płonne paralipsy. Szukaj — świadkiem Aryjczyk Longinus — od Genesis do Apokalipsy!
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Przestroga dla nieświadomych lub zmanipulowanych |
![]() ![]() |
Nieświadomie stajesz się niewolnikiem, gdy wpadasz w okowy żądzy pieniądza. Demon kusi, byś był jego wspólnikiem, choć nie widzisz krat, skobla i wrzeciądza. Z własnej woli stajesz się swawolnikiem, gdy chęć posiadania w sercu twym płonie. Demon knuje, byś był jego dłużnikiem. Nie możesz służyć Bogu i mamonie. Nieświadomie stajesz się wyrobnikiem, co ugór piekielny pragnie uprawiać. Demon karmi cię kłamstwa arszenikiem, byś wszystko i wszystkich umiał znieprawiać. Z własnej woli stajesz się kluntewnikiem, co wulgaryzmom daje zaistnienie. Demon mami cię z rynsztoka słownikiem, czczych z przekleństwami myśli wyrażeniem. Nieświadomie stajesz się drapieżnikiem, startując bez fair play w wyścigu szczurów. Demon wmawia ci, żeś jest Pracownikiem, co nie chce znać żadnych barier i murów. Z własnej woli pragniesz być przodownikiem, mimo iż ciężar krzyża ma znaczenie. Wbrew triadzie stajesz się pracoholikiem, a prawda, dobro, piękno — odpocznieniem. Nieświadomie stajesz się lubieżnikiem, akceptując ideologię gender. Demon daje ci bombę z zapalnikiem, by w twym umyśle rozpasać harmider. Znasz ową frazę z ręką i z nocnikiem? Oby w porę łuska z twych oczu spadła. Otwórz swą duszę przed spowiednikiem, a Bóg znów nada jej biel prześcieradła. Oczyść mnie, Panie, bo jestem grzesznikiem. Wszak ci chcą lekarza, co się źle mają. Demon jest strachu i buntu strażnikiem, Ty zbawisz tych, którzy w wierze wytrwają. Nie bądź już, bracie, piekła zakładnikiem, dziś oddaj się Matce Pięknej Miłości. Świadomie stawaj się Jej niewolnikiem. Czas krótki — podążaj w stronę Światłości.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Prawo co się zowie |
![]() ![]() |
Prawo to nie jest stos paragrafów, Ani na cześć szpaler kenotafów, Prawo to nie jest zręczna sentencja, Prawo to też nie jurysprudencja. Prawo to nie filozotraktaty, Czy też w todze jegomość brzuchaty, Nie kodeksy, ani pitawale, Nie frazesy w tanim komunale. Z prawem lewość nie ma nic wspólnego, Tak jak z górnym coś typu dolnego. Prawy na prawicy prawością lśni, A bezprawie mu w stopie kolcem tkwi. Prawy zmierza ku praworządności, W niej znajdując jasny blask Mądrości. Jednak źródłem Prawa co się zowie Nie jest myśl, co kwitnie w ludzkiej głowie. Źródłem Prawa — o tym Zakon świadczy — Wola Boża i Jej zamysł zbawczy.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Murem za polskim mundurem |
![]() ![]() |
Pod dębem, lentyszkiem lub terebintem toczy się doczesność nieokiełznana. Czasem piołunem, rzadziej peppermintem, częściej lubczykiem jest przyprawiana. Doczesność płowa, niepoukładana staje się wymiarem niewirtualnym Tu, gdzie w tęgiej głowie myśl nieczesana, gdzie język cuchnie słownikiem wulgarnym, Gdzie młotem lewackiej ideologii, w oparach politycznej poprawności, Wbrew prawdzie i na przekór analogii budzą pamięć o ludzkiej nikczemności. Ten świat się chwieje jak gliniany kolos, a kloszard pod mostem tka dom z tektury. Co powie światu kamienny omfalos, dziś — w dobie eurodemokratury? Co skrywa przed nami zegarmistrz światła, a co zaplanował latarnik czasu? Kogo spotkał prorok w głębi zwierciadła, gdy zjadł toksyczny kęs galimatiasu? Kto w cwał uderza z onagerów stadem? Kto czuwa pod parą, gdy larum grają? Kto nas dziś broni przed krwawym dżihadem? Ci, którzy Boga w swoich sercach mają! W inkunabułach nie wyczytasz tego, ani na stronach fejkiem przesiąkniętych, Co Bóg przygotował nadobfitego dla wszystkich w Nim rozmiłowanych świętych. Dla wszystkich, co Go kochają jak dzieci, spełniając Jego Wolę Przenajświętszą, A blichtr tego świata mają za śmieci. Ich serca płoną wiarą najgorętszą. Trwaj więc heroldzie olbrzyma śpiącego pod zwiewnym fałdem płaszcza Maryi, Pomnij na honor żołnierza polskiego i trud służb w hybrydowej kołomyi. Granica Ojczyzny nie sforsowana, bo serc różańcem cała owinięta. Wszak lepiej kornie modlitwą do Pana, niż pysznie pokładać ufność w książętach. Sławmy więc co dnia intradą królewską Maryję, Bogurodzicę Dziewicę! Ona nam Matką, Hetmanką Niebieską, ku Synowi zwraca swoją prawicę. Ludzie dobrej woli stanęli murem, by Orła Białego nie pokalał wróg, By biało-czerwona z polskim mundurem zatriumfowała. Tak nam dopomóż Bóg! Tak nam dopomóż Boże Wszechmogący, bo wciąż szwankuje pamięć historyczna. Naród o dziejach zapominający to żertwa dla sępów, dzicz bezkrytyczna. Tak nam dopomóż Ojcze Wszechmogący, bo wciąż kuleje racja narodowa. Jak trwać ma naród prawdę fałszujący? Naszą skarbnicą — skarbnica dziejowa. Verum, bonum, pulchrum — szpony kotwicy, a jej łańcuchem łzy, pot, krew i blizna. Wszystko zawierzajmy Matce-Dziewicy z czystym okrzykiem: Bóg, Honor, Ojczyzna.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Dziwny świat |
![]() ![]() |
Dziwny ten świat absurdem owinięty, Gdy bratu brat słowem ambiwalentnym Wymierza cios, by medialna afera Truła mu los jak kotu Schrödingera. Dziwny jest świat fake newsem nasycany, Gdy teścia brat dziś błotem obrzucany, Gdy pojęć sens kalają petruizmy, A wdowi pens dotuje eufemizmy. Dziwny nasz świat, bo zmanipulowany. Dziwny, gdy kat ofiarą nazywany Wbrew prawdzie śmie pouczać pokrzywdzonych i non stop klnie, krępując zniesmaczonych. Jak dziwny świat zastaną potomkowie? Czy im «szach mat» kreują dziś sędziowie? A może Bóg, co w niebach empirejskich, Skruszy trójróg elit europejskich? Dziwny ten świat, bo zadwutlenkowany. Dziwny, bo czart nawet nieukrywany. Na wschodzie wrze — to owoc gry gazowej, Zachód we mgle — tej sześciokolorowej. Do wojny prze niedźwiedź egzaltowany, Dyktator łże, spust zaprogramowany. Pepiniera? Kto prześpi czczą agapę? Nord Stream zżera kremlowskiego satrapę. Mimo, że zły podlewa toksyczny kwiat Modlę się, by nie wchłonął nas dziwny świat. Biada zdrajcom, szydercom, obłudnikom. Biada kłamcom, zaprzańcom i cynikom. Biada, którym niemiłe własne plemię. Śnieżnopiórym orłom Bóg dał tę ziemię. Szczęśliwi są, którzy Syna Bożego Nad wszystko czczą jako Miłosiernego. Oni idą wciąż z ucisku wielkiego, Oni dojdą do Królestwa wiecznego.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Od Początku |
![]() ![]() |
Sercem unikam strachu jak język wrzątku, nie pokładając nadziei w zer porządku. Nie tuchlę grosza dla wzrostu majątku, lecz wciąż czerpię z Mocy Różańca dziesiątków. Światło widzę dla świata w Boskim Dzieciątku, bo gdy ziemię spowił mrok Wielkiego Piątku, Płomyk wiary nie gaśnie w serca zakątku: Miłość w Niepokalanej i Niewiniątku. Przeto nie głoszę dzisiaj nowego wątku, lecz Logos, który JEST Bogiem od Początku.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Quo vadis Europo? |
![]() ![]() |
Quo vadis Europo grzeszna, kolebko różnorodności? Twarz twoja dziś tragicznie śmieszna w żenującym show równości. I mina twa dziwnie pocieszna, gdy bronisz praworządności, Chcąc od Tarify aż do Leszna bezbożnej seksualności. Quo vadis Europo stara, kolebko katolickości? Twa dłoń jak ramię awatara w realnej wirtualności. Dziś jesteś jak bałaganiara w tradycji i w tożsamości! Pokonaj kremlowskiego cara w imię zasad przyzwoitości! Quo vadis Europo moja, kolebko solidarności? Ekologizmu paranoja żre owoc pracowitości, A Solidarności ostoja ma wyzbyć się polskości? Niech prawych sumień metanoja broni nas od uległości. Quo vadis Europo zbrojna, kolebko dla przodków kości? Dziś grozi ci jądrowa wojna z trzew ruskiej imperialności. Dziś czujna bądź, ale spokojna, ufaj Bożej Opatrzności. Ona ponadobficie hojna dla serc z naczyniem ufności.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Modlitwa spod krzyża codzienności |
![]() ![]() |
Panie, łączę swój mały krzyż codzienności Z Twoim Krzyżem Mesjańskiego Odkupienia, Bo bez Twojej hojnej dla mnie łaskawości Byłby tak ciężki, że nie do uniesienia. Jezu, łączę swój mały krzyż ułomności Z Twoim Krzyżem Mesjańskiego Odkupienia, Bo bez Twojej bezwarunkowej miłości Byłby zbyt ciężki, więc nie do uniesienia.
[mr]
|
![]() ![]() |
![]() |
Prawa autorskie
![]() |
![]() |
U nas, tj. na LuxDei.pl RODO nie ma zastosowania, a pliki cookies wykorzystywane są jedynie w celu tworzenia statystyk związanych z liczbą odwiedzin niniejszej witryny. Odwiedzając nas akceptujesz ten fakt. Tutaj znajdziesz więcej informacji na temat cookies.
|
![]() |
![]() |
![]() |
KANON Z TAIZÉ wykonawca nieznany Źródło MP3 |
![]() |
≫ |