e 
LuxDei.StudiumSacrum to PEWNA STRONA INTERNETU na LuxDei.pl

/Jesteś tutaj: Profanum VTak nam dopomóż Bóg

Tak nam dopomóż Bóg

Adjuva nos Deus






Zrozumieć czyściec

"Największym pragnieniem dusz świętych w czyśćcu jest pragnienie Boga, którego jeszcze nie mają. To pragnienie szczególnie będzie dręczyć te dusze, które za mało za życia pragnęły Raju".
Św. Alfons Liguori
Św. Alfons Liguori (1696-1787)
"Podwójny zysk otrzymujemy z modlitwy, którą odmawianym za dusze czyśćcowe. Po pierwsze skracamy tym biedakom mękę, a po drugie wielka jest zasługa, za którą Pan zamierza nam odpłacić, kiedy do Niego pójdziemy".
św. Jan Bosko
św. Jan Bosko (1815-1888)
"Ani umysł nie pojmie, ani język zdoła wyrazić, czym jest czyściec. Stwierdzam jednak to, że wielkość jego kar równa jest piekielnym. Niemniej jednak dusza, widząca na sobie choćby najmniejszą plamę niedoskonałości, jako dar miłosierdzia przyjmuje cierpienia i, żeby tak powiedzieć, za nic je sobie ma w porównaniu ze zmazą, nie pozwalającą jej złączyć się z Panem".
Św. Katarzyna z Genui
św. Katarzyna z Genui (1447-1510)
"Nagle zjawiła się przede mną jakaś postać cała w ogniu; jej płomienie przeniknęły mnie tak silnie, iż zdawało mi się, że razem z nią się palę. Godny politowania stan w jakim się znajdowała, dał mi poznać, że cierpi w czyśćcu i pobudził mnie do obfitych łez".
Św. Małgorzata Maria Alacoque
Św. Małgorzata Maria Alacoque (1647-1690)
"Ujrzałam Anioła Stróża, który mi kazał pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Płomienie, które je paliły, mnie nie dotykały. Mój Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na chwilę, l zapytałam się tych dusz, jakie jest ich największe cierpienie? l odpowiedziały mi jednogłośnie, że największe dla nich cierpienie to tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w Czyśćcu. Dusze nazywają Maryję «Gwiazdą Morza». Ona im przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi więzienia cierpiących. Usłyszałam głos wewnętrzny, który powiedział: Miłosierdzie Moje nie chce tego, ale Sprawiedliwość każe. Od tej chwili ściślej obcuję z duszami cierpiącymi" (Dz 20).
Św. s. Faustyna
Św. s. Faustyna (1905-1938)
"Istnieją więc rozmaite miejsca przebywania dusz, wyglądające jak ogrody, pomieszczenia i światy niełaski, braku, niedostatku, udręk, potrzeb, nędzy, trwogi (…) Wszystkie dusze były mniej lub bardziej zanurzone w ciemności — niektóre tylko w połowie, inne po samą szyję. Znajdowały się obok siebie, jednak każda jakby w oddzielnym więzieniu. Jedne cierpiały pragnienie, innym było zimno lub gorąco. Nie mogły sobie pomóc, cierpiały niekończące się męczarnie i usychały z tęsknoty".
Bł. Anna Katarzyna Emmerich
Bł. Anna Katarzyna Emmerich (1774-1824)
"Jest tyle różnych rodzajów Czyśćca, ile dusz. Każda dusza tęskni do Boga i jest to najdotkliwsze z możliwych cierpień. Poza tym każda dusza karana jest tym, czym zgrzeszyła, jak to często ma miejsce już na ziemi, gdzie kara idzie krok w krok za złym uczynkiem: kto jest łakomy, cierpi na bóle brzucha i nadmiernie tyje, kto za dużo pali, zatruwa się nikotyną i może dostać raka płuc itp." [ 1| ].
Maria Simma
Maria Simma (1915-2004)
"W całym tym tłumie, wśród tego ubóstwa dusz pogrążonych w najstraszliwszych cierpieniach nie widziałam dwóch, których męka byłaby podobna. Wszystkie te cierpienia były różne, zależały od złośliwości, z jaką grzech był popełniony i od upodobania, jakie w nim znajdowano. Widok ten był dla mnie nie do zniesienia.
Modliłam i modliłam się za wszystkie te dusze święte i pogodzone z wolą Bożą, błagałam Boga przez śmierć i mękę Jezusa Chrystusa, aby raczył dać ulgę wszystkim tym duszom oraz wyzwolić siedemdziesiąt dwie nich przez miłość Maryi Dziewicy, która się przyczyniła do odkupienia rodzaju ludzkiego. W tejże chwili ujrzałam przybywającego anioła Bożego trzymającego w ręku kielich bezcennej krwi Baranka, który gładzi grzechy świata. Wylał on kilka jej kropli na płomienie, które natychmiast zmniejszyły swą wysokość i natężenie, a następnie na dusze, które czekały na miłosierne modlitwy chrześcijan, aby odlecieć na łono Ojca Niebieskiego i które tym sposobem zostały wyzwolone. Och! Gdyby grzesznicy, gdyby osoby poświęcone Bogu mogły wyobrazić sobie katusze i straszliwe płomienie pożerające, które zapaliła sprawiedliwość Boża... Każdy ze zmysłów nieokiełznanych w życiu miał tu swą torturę. Tak więc widziałam wielką liczbę dusz, które piły ogień płynny. O, bluźniercy znieważający święte i uwielbienia godne Imię Boga, Najświętszego Sakramentu, Najświętszej Dziewicy!... Nie wszystkie dusze oczyszczają się tym ogniem. Są tam wszystkie cierpienia, wszelkich rodzajów i form".
Mélania Calvat
(świadek objawienia Matki Bożej z La Salette; wiek 10 lat)
Mélania Calvat (1831-1904)

Czyściec to rzeczywistość tak samo realna jak niematerialna. Można o niej przeczytać nie tylko u wielu mistyków żyjących w Kościele na przestrzeni wieków, ale także w saletyńskich i fatimskich objawieniach Najświętszej Maryi Panny (patrz powyżej|). Jakkolwiek podchodzimy do tej tematyki rzeczywistość czyśćca wykracza poza wyobraźnię zwykłego człowieka. Nie sposób bowiem wniknąć wystarczająco głęboko w tę tajemnicę Boga, który, będąc Miłością i ze względu na miłość, postanowił dać ułomnemu człowiekowi czyśćcową szansę nie tylko na uniknięcie potępienia wiecznego, ale przede wszystkim na oczyszczające przygotowanie się do tego, by, stając się w trakcie owego oczyszczenia nieskazitelnie czystym, uzyskać zaszczyt, przywilej i niepojętą łaskę oglądania Boga twarzą w twarz. Mistycy piszą, że czyściec to miejsce/czas/stan bardzo bolesnych cierpień, przez które dusze zdeformowane zakorzenionym w nich grzechem podlegają dosłownemu wypaleniu zła w Boskim ogniu oczyszczenia.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż Bóg brzydzi się każdym grzechem, a jednocześnie bezgranicznie kocha wszystkich ludzi. Czyściec zatem jest sposobem na (zgodne z dogłębnie rozumianym poczuciem Boskiej i ludzkiej sprawiedliwości) przygotowanie ukochanych, lecz nie w pełni jeszcze kochających, dusz na miłosne zjednoczenie się ze swym Stwórcą.
Jako zwykły śmiertelnik i pospolity grzesznik od dawna noszę w sobie pragnienie pełnego poznania tajemnicy czyśćca i wiem, że nie jest to wyłącznie moja własna inicjatywa, lecz raczej nieuświadomione do końca i obciążone pewną nieśmiałością wychodzenie na przeciw inspiracji płynącej z góry. W sercu człowieka wiary żyją bowiem pragnienia zupełnie irracjonalne, z którymi rozum nie jest w stanie sobie poradzić, a jedynie serce (przepełnione dobrymi uczuciami) potrafi je w skrytości pielęgnować i ożywiać. Nazywając zatem rzeczy po imieniu nie sposób pominąć fundamentalnego i wzajemnego związku zachodzącego między ową inspiracją a wiarą, których Źródłem i Dawcą jest nie kto inny jak sam Trójjedyny Bóg — ten sam, któremu pragnę nieustannie oddawać chwałę teraz i zawsze, i na wieki wieków. To właśnie z Woli Najwyższego i w wiadomy tylko Jemu sposób otrzymałem wyjaśnienie istoty czyśćca, podczas widzenia sennego, w nocy z 7. na 8 marca 2015 roku.
Wszystko zaczęło się w miejscu podobnym do półmrocznego tunelu kolejki szynowej.
Stojąc przy oknie, wewnątrz jednego z wagoników, właśnie dojeżdżałem do stacji skąpanej w tajemniczym blasku ciepłego i przyjaznego dla oczu światła, które nie oślepia, a wręcz magnetycznie przyciąga patrzącego, udzielając mu poczucia spokoju, akceptacji i szczęścia. Ten piękny blask nasycał całe otoczenie, przez co odnosiłem wrażenie, że na tej stacji jest wyłącznie jasność — wszechogarniająca oraz emanująca dobrem, ciszą i miłością.
Stałem jak wryty, z szeroko otwartymi oczyma, gdy kolejka powoli wtaczała się po szynach wzdłuż peronu i gdy drzwi wagonika (z charakterystycznym sykiem sprężonego powietrza) rozsunęły się na boki. Zachłannie sycąc swój wzrok falami mieniącej się i wypełniającej przestrzeń jasności, coraz głębiej wnikałem sercem w soczystą światłość, chcąc dostrzec źródło tej fascynującej iluminacji. I nagle poczułem, że moje (dotąd jednoznacznie pozytywne) emocje zaczęły nabierać cech świadczących o narastającej wewnętrznej sprzeczności. Z jednej strony odczuwałem jakby przynależność do zachwycającego blasku, z drugiej zaś coś ewidentnie przeszkadzało mi w całkowitym oddaniu się światłości. Mój ambiwalentny stosunek do zaistniałej sytuacji był dla mnie dziwny i niezrozumiały.
Po dłuższej chwili zastanowienia, gdy już przełamałem się wewnętrznie, tj. postanowiłem wyjść na peron i udać się w kierunku największej koncentracji jasności, ku mojemu zaskoczeniu kolejka lekko szarpnęła, a drzwi szybko się zamknęły. Zanim zdążyłem zareagować wagoniki ruszyły, a ja uświadomiłem sobie, że właśnie przegapiłem coś bardzo ważnego i wyjątkowego. Zamiast wysiąść na tej stacji i pozostać w zasięgu intrygującego blasku, odjeżdżam w nieprzyjemny półmrok.
Zrozumieć czyściec
LuxDei
Jeszcze usiłowałem jakoś otworzyć drzwi, by wyskoczyć na torowisko i pieszo wrócić na oddalający się peron, ale wagonik zaczął się nieregularnie kołysać, pokonując z piskiem kół liczne rozjazdy. I wtedy przez oszklone drzwi zobaczyłem barczystego mężczyznę, który był odwrócony do mnie tyłem i stał nieruchomo pod ścianą tunelu z rękoma w kieszeniach długiego, ciemnego płaszcza. Odprowadzając wzrokiem tajemniczą postać (w czarnym kapeluszu i z postawionym kołnierzem) pomyślałem, że skoro on wysiadł, to i ja mogłem to zrobić. Tymczasem kolejka wyraźnie zwiększała swą prędkość i zaczęła coraz ostrzej wchodzić w ciasne zakręty. Gdy już po chwili z trudem utrzymywałem równowagę (zapierając się raz o jedną, raz o drugą ścianę wagonu) dotarło do mnie, że mijam kolejne rozwidlenia tuneli i nawet gdybym teraz (jakimś cudem) zdołał wyskoczyć na zewnątrz, to i tak nie umiałbym trafić z powrotem na świetlisty peron.
Wokół panował półmrok. Kolejka wyrównała swój ruch i płynnie sunęła po szynach, a ja, opierając czoło o zimne, szklane drzwi, wyglądałem na zewnątrz i co jakiś czas odprowadzałem wzrokiem lampę świecącą bladożółtym światłem.
Wraz z upływem kolejnych sekund szybko narastało we mnie poczucie bezsilności. Jednocześnie odczuwałem stratę o doniosłym znaczeniu, a w mym sercu zaczęła narastać coraz bardziej intensywna tęsknota za żywym światłem, które niedawno dane mi było podziwiać.
ŻYWYM ŚWIATŁEM? (to pytanie było jak olśnienie!)
Tak! To Światło żyło! Ono było Osobą: żywą, dobrą, kochającą, uszczęśliwiającą, inteligentną...
Z każdą kolejną chwilą moja tęsknota stawała się większa, głębsza, pełniejsza, boleśniejsza, nasycająca goryczą...
Równocześnie (jakby na sąsiednim, równoległym torze) uświadamiałem sobie coraz więcej pozytywnych uczuć, myśli i emocji, które towarzyszyły mojemu bolesnemu rozgoryczeniu i ogarniały mnie na samo wspomnienie o tajemniczym i zarazem fascynującym spotkaniu.
Tak! Spotkałem Boga! To był On, który JEST niedostępną Światłością, Pełnią w blasku Chwały, jaśniejącym Majestatem, niepojętą Miłością miłosierną, absolutną Świętością, Sprawiedliwością i Czystością, urzekającą Mądrością, najczulszym Ojcem o matczynym sercu, zatroskanym Miłośnikiem dusz...
On Stwórca wszechrzeczy; ja — mały robaczek, który jeszcze nie jestem gotowy na zanurzenie się w Bogu.
[...]
Przyjmij, Panie, mój strzelisty akt hołdu i wdzięczności Tobie.
[...]
Teraz rozumiem na czym polega i jak dotkliwa dla (nie w pełni kochającej) duszy ludzkiej jest tęsknota za Bogiem, niejako spleciona z cierpieniem niemożności oglądania Go takim jakim JEST. Rozumiem również, choć dla mnie samego jest to nieco zaskakujące, z jak wielkim brzemieniem zmagają się dusze w czyśćcu cierpiące. Zatem jeśli kiedyś z Woli Trójjedynego trafię do czyśćca, pragnę dostąpić łaski skorzystania z tzw. "przywileju sobotniego". Tak mi dopomóż Bóg.
Tymczasem śpieszmy duszom czyśćcowym z modlitewnym ratunkiem, odmawiając, np. modlitwę św. Gertrudy.
To niesamowite: zanurzeni w sferze profanum żyjemy, mając w relatywnie niedalekiej perspektywie sferę sacrum, która oby się stała dla wszystkich celem ostatecznym. Tak nam dopomóż Bóg.
Wielki Post 2015
☙❤❧


Zabić w sobie pychę

"Pokora i wstyd po popełnionym grzechu daleko są milsze Bogu niż pycha po spełnieniu dobrego uczynku".
św. Aureliusz Augustyn z Hippony (354-430)
św. Aureliusz Augustyn z Hippony
LuxDei.pl
"Wiem z doświadczenia własnej nędzy, jak pycha wszędzie się wciska, jak umie znaleźć piękne wytłumaczenie, wiem, że pycha (...) mówi o sobie, że nie jest pychą, tylko słusznym wymaganiem. Chcę (...) wam otworzyć oczy na jej sztuczki, jej kryjówki, parawaniki, za którymi się ukrywa, i chcę wam wlać jedno pragnienie — niech kosztuje, co chce, muszę zabić w sobie pychę z całym jej sztabem zarozumiałości, próżności, obraźliwości..., by stać się cicha i pokornego serca na wzór Boskiego Serca Jezusa naszego" [ 2| ].
św. Urszula Ledóchowska (1865-1939)
św. Urszula Ledóchowska
Słowa Jezusa do św. s. Faustyny:
"Córko Moja, wiedz o tym, że duszom pysznym nie udzielam swych łask, a i nawet udzielone odbieram".
(Dz. 1170)
"Bez pokory, bez owego pokornego pochylenia się nad sobą, bliźnim i Bogiem, nie jest możliwe poznanie prawdy, a więc i wolność. Można by nawet powiedzieć, że prawdziwa "wolność żyje z prawdy", ale także, że fundamentem prawdy, niejako jej warunkiem sine qua non jest pokora. Nie ma prawdy bez pokory. Nie jesteśmy wolni, bo nie znamy Prawdy, nie znamy Prawdy, bo nie jesteśmy pokorni, nie jesteśmy pokorni, bo nadal jeszcze nie znamy Chrystusa. Jest więc fundamentem i Prawdy, i wolności (przez prawdę osiągalnej) pokora" [ 8| ].
ks. Kazimierz Kubat SDS
ks. Kazimierz Kubat SDS
Wiedza to awans.
Wiedzę zdobywa się w wyniku poznania.
Zakres poznania zależy od poziomu ciekawości.
Ciekawość jest szlachetną siostrą ciekawskości.
Ciekawskość prowadzi do wścipskości.
Wścipskość rodzi plotkę.
Plotka degraduje.
[mr]:
Aforyzmy i sentencje niewirtualne człowieka piśmiennego:
Ciekawość/ciekawskość, 2009
Anonimowy autor [mr]
LuxDei.pl

Każdy dojrzały emocjonalnie i umysłowo człowiek potrafi spojrzeć na siebie z pewnego dystansu. To z kolei umożliwia mu dokonanie autooceny, np. pod względem jakości myślenia i zachowania. Jeśli tego wymaga sytuacja człowiek taki potrafi również zdobyć się na samokrytycyzm, nie tylko dostrzegając własne błędy, ale i otwarcie przyznając się do nich. W tym tkwi jego wielkość. A wypływa ona z cechy, o której współcześnie zwykło się albo źle mówić, albo wręcz zapominać. Jest nią pokora błędnie interpretowana jako (sic!) słabość, a poprawnie rozumiana jako ewidentne przeciwieństwo pychy.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego pycha jest wymieniana na pierwszym miejscu w katalogu grzechów głównych (patrz KKK 1866). W Piśmie Świętym czytamy, że jest «obmierzła Panu i ludziom» (por. BT, Syr 11:7). Potocznie zaś definiuje się ją jako wygórowane mniemanie danego człowieka o sobie samym, a jej synonimami niejednokrotnie bywają takie określenia jak: duma, wyniosłość, zarozumiałość i próżność.
Człowiek pyszny uważa się za kogoś idealnego. W konsekwencji ufa tylko i wyłącznie sobie, widząc w swoich możliwościach i osiągnięciach szczyt wszystkiego, co istnieje. Taki człowiek nie liczy się ze zdaniem innych, nie doceniając ich roli i/lub traktując z pogardą. W rezultacie pychę należy postrzegać jako negatywną postawę ludzką, którą charakteryzuje nadmierna wiara we własną wartość i potencjał. Człowiek pyszny ma wygórowaną samoocenę oraz przejaskrawione mniemanie o sobie, co prowadzi zazwyczaj do wyniosłości (niekiedy połączonej z agresją). Pycha zatem niszczy dobre relacje międzyludzkie i zrywa więź z Bogiem.
Dlaczego jest taka groźna? Dlatego, że w zależności od zaistniałej sytuacji pycha karze nam zakładać maskę egoizmu lub egocentryzmu, a nasze czyny stają się wówczas pozbawione elementarnej empatii. Nie wynikają zatem z miłości Boga i bliźniego. Pycha również namawia nas do chorobliwego (bo pozbawionego krytycznej autorefleksji) kreowania swojego wizerunku, np. perfekcjonisty w szacie narcyzmu, erudyty podszytego cynizmem lub karierowicza zakamuflowanego pod płaszczykiem społecznika.
Duchowym ojcem pychy jest szatan (por. BT, Rdz 3:1-24; 11:1-9). Człowiek zaś często bywa jej ofiarą, co przejawia się w na pozór niewinnie wyglądających aspektach naszej codzienności. Obecnie bowiem promuje się i docenia tych, którzy ponadprzeciętnie radzą sobie w życiu. Ci zaś, którzy nie są w stanie za nimi nadążyć, niejednokrotnie bywają spychani na margines życia społecznego. Mam tu na myśli przede wszystkim ludzi starszych, chorych, biednych, niezaradnych i upośledzonych.
Ponadto dążenie do osiągnięcia sukcesu często staje się celem samym w sobie. Wygórowane zaś ambicje poszczególnych jednostek i grup prowadzą do tzw. wyścigu szczurów, który polega na bezwzględnej walce (kosztem innych), np. o intratne posady, strefy wpływów, szybkie i maksymalne zyski. Niestety zjawisko to obserwuje się nie tylko w wielkich miastach, gdzie ludzie (zwłaszcza młodzi) niszczą konkurencję wszelkimi możliwymi środkami, lecz również w mniejszych skupiskach ludzkich przesiąkniętych niezdrową rywalizacją. Bez wątpienia sprzyja temu nie tylko medialna propaganda sukcesu, którą bez przerwy epatują nas środki masowego przekazu (zwłaszcza tzw. media mętnego nurtu), ale i (nie zawsze ciche) przyzwolenie społeczne. Ponadto osiągnięcia naukowo-techniczne (w tym dalece posunięta cyfryzacja naszej codzienności) prowadzą do błędnego wniosku o samowystarczalności człowieka. Stąd też rodzi się m.in. pokusa decydowania o początku i końcu ludzkiego życia (zapłodnienie pozaustrojowe, aborcja/eutanazja).
Homo sapiens chce się stać absolutnym panem nie tylko samego siebie, lecz całego kosmosu. Technologiczne osiągnięcia wbijają człowieka w dumę/pychę, prowadząc go na manowce m.in. inżynierii genetycznej, której wytworem już wkrótce mogą stać się ludzkie hybrydy.
Wracając jednak do bardziej przyziemnych przejawów pychy, warto pokusę górowania nad innymi zobrazować choćby przykładem tzw. zamkniętych (lub jak kto woli strzeżonych) osiedli. Wyrastają one jak przysłowiowe grzyby po deszczu i są wynikiem pewnego rodzaju mody na zaplanowaną alienację środowiskową, a ich mieszkańcy bywają przesadnie zazdrośni o swój społeczny status, manifestując swoją snobistyczną odrębność przez instalację m.in. monitoringu w swym otoczeniu lub budowę wysokich ogrodzeń oddzielających ich od tzw. przeciętności. Oczywiście, nie wszystkich mieszkańców takich osiedli cechuje jaskrawy egoizm lub egocentryzm. W każdym razie izolowanie się (w ten czy inny sposób) sprzyja ugruntowaniu postaw, które mają swoje źródło w pysze.
Jednak najbardziej symptomatycznym przejawem pychy jest plotkarstwo, które (prędzej czy później) prowadzi do osądzania innych. To jest jak nasz sport narodowy. Lubimy bowiem poddawać pod wątpliwość, myśleć stereotypami, "przyszywać łatki", krytykować, ironizować, obmawiać, osądzać, przekreślać, negować, oczerniać, potępiać, opluwać itp. A wszystko to podsumowuje Ewangelista Mateusz, cytując słowa Jezusa: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka /tkwi/ w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata" (BT, Mt 7:1-5).
Zwykle zaczyna się całkiem niepozornie, np.: nie zdając sobie sprawy z faktu, że nieopanowana ciekawskość prowadzi do wścipskości, najpierw sięgamy po kolorowe czasopisma i odwiedzamy internetowe portale plotkarskie. W międzyczasie z lubością oglądamy telewizyjne magazyny o celebrytach, a na blogach i portalach społecznościowych swawolnie przekraczamy niewidoczną granicę prywatności i przyzwoitości. Aż wreszcie sami zaczynamy (na fali wszechobecnego w cyberprzestrzeni hejtu) rozsiewać (w naszym mylnym przeświadczeniu) "niewinne" plotki i "małe" ploteczki. Tymczasem plotkarstwo jest jak zagon, na którym wyrasta nasz osąd, obornikiem na tym zagonie jest nasza obłuda, zaś deszczykiem — tupet, hipokryzja i/lub zazdrość. Ponadto mowa ludzka potrafi zniewolić. Słowo Boga wyzwala. Mowa ludzka potrafi zranić. Słowo Boga leczy. Mowa ludzka potrafi zabić. Słowo Boga wskrzesza.
  Zatem dlaczego tak chętnie osądzamy innych...
  Dlaczego tak łatwo przychodzi nam oceniać innych, choćby po samych pozorach...
  Dlaczego jesteśmy w tym tacy bezpardonowi, a nawet bezwzględni...
  Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że osądzając innych wchodzimy w kompetencje samego Boga...
  Czy umiemy patrzeć na człowieka w perspektywie: osoba a czyn... [ 5| ]
  Czy kiedykolwiek przyszło nam do głowy, że osądzając innych karmimy się iluzją usprawiedliwienia...
Pytania można mnożyć i szukać na nie wyrafinowanych odpowiedzi, ale nie o to tu chodzi. Chodzi o odkrycie istoty rzeczy, którą odsłania przed nami sam Chrystus, mówiąc nieabstakcyjnie: «wyrzuć najpierw belkę ze swego oka».
Jakże często wydaje mi się, że (co jak co, ale...) to mnie nie dotyczy.
Nic bardziej mylnego. Wszak «pycha (...) mówi o sobie, że nie jest pychą, tylko słusznym wymaganiem» [ 2| ]. Zatem najważniejsza jest akceptacja fundamentalnego faktu: W MOIM OKU TKWI BELKA.
Boże, pomóż mi zaakceptować tę nieprzyjemną prawdę o mnie samym.
Bez Twojej uprzedzającej łaski nie jestem w stanie ani dopuścić do siebie tej prawdy, ani podjąć walki z własną słabością.
Pragnę zabić w sobie pychę. Tak mi dopomóż Bóg.
To niesamowite: często z oburzeniem osądzamy innych, wytykając im przeróżne błędy, a tymczasem sami nie jesteśmy doskonali i nigdy nie możemy być do końca pewni, że, będąc na ich miejscu, uniknęlibyśmy jeszcze gorszej wpadki. Oby świadomość własnej omylności zawsze powstrzymywała nas przed obłudnym osądzaniem bliźnich. Tak nam dopomóż Bóg. Kwiecień 2015
☙❤❧


Oddać wszystko

"... Jakże wielki jest stopień doskonałości tego, kto wyrzeka się wszystkich spraw światowych! To znaczy tego, kto wyrzeka się wszystkiego, co stworzone, aby mieć Mnie, który jestem Niestworzony!
Obiektem mojej radości jest ten, kto jest gotów utracić wszystko, aby pozyskać Boga. Umrzeć, aby móc żyć potem ze wszystkim i we wszystkim".
Słowa Jezusa przekazane Catalinie Rivas [ 7| ]
«Tajemnica Adoracji w mistycznych wizjach Cataliny Rivas», Wydawnictwo AA, Kraków 2013
Bądź wspaniałomyślny względem Boga, nie odmawiaj Bogu, Panu twemu, żadnej ofiary, której domaga się od ciebie. Kształć swe serce według Serca Jezusowego, a przekonasz się, że Bóg nie pozwoli się przewyższyć we wspaniałomyślności.
O. Tilman Pesch SJ:
CHRZEŚCIJAŃSKA FILOZOFIA ŻYCIA: tom 2,LX
O. Tilman Pesch SJ: CHRZEŚCIJAŃSKA FILOZOFIA ŻYCIA
☙❤❧

♫ "Rozmowa ze świętym Józefem" ♫
Muz.: Jakub Tomalak
Sł.: s. Bożena Anna Flak
Wyk.: SMS Szaleni Miłością Stwórcy
Utwór z repertuaru Chóru i Zespołu Instrumentalnego Duszpasterstwa Akademickiego w Kaliszu (2009)
Źródło MP3


Powiedz, co czułeś, Józefie święty w godzinę twego zwiastowania,
kiedy Bóg odebrał Ci wszystko i wszystko dał Ci w zamian.

Jest taka miłość, która godzi ogień z wodą,
i wolność taka, co dla swej woli zamyka drogę.
Jest taka radość, która pulsuje milczeniem,
i pewność taka, co się upewnia nierozumieniem.

Powiedz, co czułeś, Józefie święty, gdy uszy twe ciągle słyszały,
jak synem cieśli był nazywany Król Chwały nieskończonej.

Jest taka miłość...

Powiedz, co czułeś, Józefie święty, gdyś siadał wraz z Miriam przy stole
i zwykłym chlebem Jezusa karmił — Chleb Żywy wszech pokoleń.

Jest taka miłość...

Jest w każdym z nas coś co często bywa nieuświadomione i wręcz nienazwane, coś co bezpośrednio wiąże się z naszym bytowaniem, coś co instynktownie chronimy i chcielibyśmy zachować na dłużej. To coś stanowi sedno naszych działań i przynosi obfity plon o właściwej porze. Tym czymś cieszymy się (używając określeń: mój/moja/moje) oraz chętnie poświęcamy temu czas i zapał. To coś nas rozwija i sprawia, że (mimo trudności) odważnie stawiamy kolejny krok na drodze ku nieznanej przyszłości. O tym czymś myślimy, że jest dla nas wszystkim.
  Co to znaczy, że coś jest dla mnie wszystkim...
Jeśli sama myśl o tym, że mógłbym to stracić napawa mnie lękiem, a ewentualną stratę odczułbym bardzo boleśnie, trafiłem w sedno sprawy. To właśnie jest moje wszystko.
Bóg, dając nam rozeznanie w tej kwestii, ma swój plan względem nas. Wszak inaczej być nie może, bo to On (nie kto inny) jest sprawcą wszystkiego we wszystkich (por. BT, 1Kor 12:6). Wszystko bowiem co mamy i kim jesteśmy pochodzi od Niego. Nie wszystko jednak co czynimy jest zgodne z Jego Wolą. I to jest nasz dramat, bo za każdym razem, gdy świadomie mówimy Bogu: «NIE», tracimy coś, czego niczym nie da się zastąpić. Gdy opamiętamy się, uznamy swój grzech i pojednamy się z Bogiem, On — bezwarunkowo kochający Ojciec — przyjmuje nas jak dzieci marnotrawne (por. BT, Łk 15:11-32).
Gdy przed laty pierwszy raz usłyszałem utwór pt. "Rozmowa ze świętym Józefem"| uderzyły mnie słowa: "... Bóg odebrał Ci wszystko i wszystko dał Ci w zamian". Długo rozmyślałem nad ich sensem, aż dotarło do mnie, że to może być streszczenie mojego życia. I nie dlatego, że w jakiejś mierze próbuję zrównać się z heroizmem cnót św. Józefa, lecz dlatego, że w określonych wydarzeniach mojego życia dostrzegam Boską logikę.
Bóg nie robił nic na siłę. Powoli i konsekwentnie prowadził mnie do uświadomienia sobie: co jest dla mnie wszystkim? A gdy już to dokładnie wiedziałem, postawił przede mną następne (znacznie ważniejsze i trudniejsze) pytanie:
  czy kochasz Mnie i ufasz Mi do tego stopnia, że zgodzisz się, abym odebrał ci twoje wszystko...
Przez jakiś czas wahałem się, bo na samą myśl o tym, że mógłbym stracić moje wszystko odczuwałem lęk i wiedziałem, że ewentualna strata będzie bardzo bolesna. Gdy jednak wreszcie udało mi się przekroczyć siebie, odczułem ulgę, gdyż z głębi serca mojemu Bogu powiedziałem: «TAK, jeśli taka jest Wola Twoja». A On nie kazał mi długo czekać na dotkliwe konsekwencje mojej trudnej decyzji. Dokładnie następnego dnia stało się to, na co Bogu dałem swoje przyzwolenie: Bóg odebrał mi moje wszystko.
[...]
Działa tak, bo swobodnie może wejrzeć w naszą duchową przeszłość/przyszłość i wie, czego potrzebujemy na wieczność. W swej wielkiej miłości zwykle czeka na nasze przyzwolenie zgodnie z tą wieczną i wszechogarniającą perspektywą wolności, która jest Jego bardzo cennym darem dla nas.
[...]
W chwili, gdy piszę te słowa od tamtych wydarzeń mija właśnie 6 lat, a ja wciąż żyję nadzieją, że On — Dawca wszelkich Łask — nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wszystko bowiem czego doświadczamy służy naszemu dobru. Również te przeżycia, które uznajemy za negatywne, pomagają doskonalić nasze dusze. Ból jaki cierpimy na ziemi jest jedynie chwilą, ułamkiem sekundy z perspektywy świata duchowego.
Obym tylko zdołał ufnie trwać i godnie przyjąć WSZYSTKO w zamian. Tak mi dopomóż Bóg.
To niesamowite: zabiegamy i troszczymy się o tak wiele małych spraw, a tymczasem umyka nam fundamentalna myśl, że Bóg jest WSZYSTKIM co widzisz i WSZYSTKIM czego nie widzisz. Wszystkość i nicość. Jakże ułomnym okazuje się być język człowieka piśmiennego, który czuje ciężar pióra. Obyśmy w porę nauczyli się odróżniać wszystkość od nicości. Tak nam dopomóż Bóg.

30 kwietnia 2015, tj. w wigilię wspomnienia św. Józefa, rzemieślnika

Dziś po latach pragnę z wdzięcznością w sercu podziękować Bogu słowami psalmisty, które (gdy je przeczytałem pierwszy raz kilka dni temu) wywołały we mnie niewyrażalne uczucia: "Dobrze to dla mnie, że mnie poniżyłeś, bym się nauczył Twych ustaw. Prawo ust Twoich jest dla mnie lepsze niż tysiące sztuk złota i srebra" (BT, Ps 119:71-72).

13-06-2021

Czasami łapię się na tym, że powraca do mnie chyba nie do końca rozwiązane zagadnienie sprzed lat. A mianowicie:
  W jakim celu Dobry Bóg postanawia odebrać człowiekowi jego »małe wszystko«...
  Co prawda nie robi tego natarczywie czy brutalnie, ale dlaczego, wręcz zapraszając człowieka do współpracy, tak delikatnie nakłania jego serce, aż stanie się ono całkowicie uległe...
Długo i na różne sposoby mocowałem się z tym zadagnieniem, aż kilka dni temu otrzymałem jasne zrozumienie.

Po pierwsze: Bóg robi to właśnie tak i dlatego, aby człowiek miał szansę nauczenia się stawiania Boga na pierwszym miejscu. I to nie jednorazowo, ale zawsze i wszędzie. A to wymaga jednoznacznej przemiany mentalno-duchowej. Oczywiście inicjatywa w tym względzie nigdy nie należy do człowieka, ponieważ, niejako kostniejąc w swoim sposobie myślenia, człowiek nie jest w stanie zobaczyć to, co doskonale widzi Bóg ze swej Boskiej perspektywy.

Po drugie: Gdy Bóg odbiera człowiekowi »wszystko«, to robi to tylko po to, by dać mu znacznie więcej. To jednak człowiek jest w stanie dostrzec wyłącznie z perspektywy czasu jaki dzieli te dwie sytuacje: utratę »wszystkiego« i ponadobfity Boży dar.

Nie trudno zauważyć, że kluczowym w tej kwestii determinantem jest perspektywa: z jednej strony Boża (czysta/nieograniczna, a więc doskonała) i z drugiej strony człowiecza (ułomna, bo zniekształcona grzechem).
  Co jednak, gdy człowiek nie jest skory do współpracy z Bogiem...
  Co, jeśli nie liczy się Wolą Najwyższego i, mówiąc kolokwialnie, brnie w zaparte...
Bóg i tak działa. Czy to dostrzegamy, czy nie. Działa powoli i czeka. Działa delikatnie i konsekwentnie. A jeśli i na takie działanie Boga człowiek pozostaje zamkniętym, Wszechmocny uruchamia plan alternatywny. Bywa, że wówczas na człowieka spada trudne doświadczenie. Bywa, że wówczas człowiek odbiera je jako zło, które w sposób dla niego niezrozumiały spotyka go w życiu. Bóg jednak, szanując wolną wolę człowieka, tak dobiera ścieżki ludzkiej niedoli, aby doprowadzić swe stworzenie do chwalebnego celu ostatecznego. Wszak Bóg — jako Jedyny w tej dziedzinie Ekspert — z każdego zła (domniemanego lub rzeczywistego) JEST mocen wyprowadzić dobro.

15-10-2022
☙❤❧


Uczynić ze swego życia akt miłości

Z pouczeń Pana Jezusa skierowanych do siostry Konsolaty:
"Kochaj Mnie, a będziesz szczęśliwa; im bardziej będziesz Mnie kochała, tym bardziej będziesz szczęśliwa. O, gdyby Mnie miłowano, jakie szczęście zapanowałoby na tym tak bardzo nieszczęśliwym świecie!"
"Czy sądzisz, że nie mógłbym ci udzielić tej łaski nieustannego miłowania Mnie? Widzisz podoba Mi się widzieć cię walczącą, upadającą i podnoszącą się, jednym słowem, widzieć twoje wysiłki; widzieć to, co umiesz czynić. Wiesz, kiedy raduję się najbardziej? Kiedy niezłomna, podnosząc się ze wszystkiego, kontynuujesz swój akt miłości."
"Jeśli ktoś, dobrej woli, będzie chciał Mnie kochać i uczynić ze swego życia - oczywiście sercem - jeden tylko akt miłości, od momentu przebudzenia się aż do zaśnięcia, uczynię dla tej duszy szaleństwa. Napisz to" [ 6| ].
SIOSTRA MARIA KONSOLATA (Pierina Betrone) (1903-1946)

Od sierpnia 2003 roku w Sanktuarium Pani Mazowsza, w Czerwińsku n/Wisłą, w każdą pierwszą sobotę miesiąca odbywają się Wieczerniki czyli modlitewne spotkania Wspólnoty Dusz Najmniejszych. Stałymi elementami tych spotkań są:
Wieczernik Czerwińsk
LuxDei.pl
  • Adoracja Najświętszego Sakramentu,
  • Różaniec,
  • Msza św. w intencji pielgrzymów,
  • przerwa na posiłek (możliwość zakupu materiałów formacyjnych, dewocjonaliów itp.),
  • modlitwa na uczczenie Krzyża św.,
  • Koronka do Bożego Miłosierdzia,
  • indywidualne błogosławieństwo chorych,
  • oprawa wokalno-muzyczna: «Echo Maryi» z Łomianek lub «Najmniejsi» z Warszawy.
Zdążyłem już polubić czerwińskie Wieczerniki, bo zawsze, gdy udaje mi się w nich uczestniczyć, mam okazję nie tylko do pogłębionych modlitwą refleksji religijnych, ale także do silnych przeżyć duchowych. Tak też było ostatnio, tj. w pierwszą sobotę sierpnia br., gdy na zakończenie Mszy św. usłyszałem o wspaniałej obietnicy, którą Jezus Chrystus przekazał s. Konsolacie, a która (takie odniosłem wrażenie) zabrzmiała w moich uszach jak zaproszenie — duchowe zaproszenie:
Jeśli ktoś, dobrej woli, będzie chciał Mnie kochać i uczynić ze swego życia — oczywiście sercem — jeden tylko akt miłości, od momentu przebudzenia się aż do zaśnięcia, uczynię dla tej duszy szaleństwa. [...]
Tak mi dopomóż Bóg.
[...]
Tak nam dopomóż Bóg.
☙❤❧

♫ "Panie, moje serce małe jest" ♫
Muz.: Wspólnota Miłości Ukrzyżowanej
Sł.: na podstawie oryginalnych tekstów z Biblii (patrz poniżej)
Wyk.: chór Wspólnota Miłości Ukrzyżowanej
Wyd.: CD «W Twoich ramionach» NOWE WYDANIE booklet,
KabART Dariusz Kabaciński, Szczecin (2005)
Źródło MP3


Panie, moje serce małe jest
I oczy me nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co jest wielkie
Albo co przerasta moje siły.
Wprowadziłem ład i pokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
Tak we mnie jest dusza moja.
Me serce małym stało się.
(por. BT, Ps 131:1-2)

01 października 2015
☙❤❧


Poczuć siłę przebaczenia

"Nie powinieneś nienawidzić osoby, ale zło, jeśli chcesz być bezstronny w ocenie wypowiedzi tego, kto ci się sprzeciwia. Odróżniaj błąd, który należy odrzucić, od tego, kto go popełnia, a który zawsze zachowuje godność swej osoby".
"Jeśli trzeba zastosować mocny sposób w poprawianiu innych, czyń to z gorliwości o cnotę, a nie z pychy. Pycha rodzi nienawiść, pokora — miłość. Zanim zganisz niegodziwość innych, skarć siebie samego i uważaj się za nędznego. Jeśli chcesz poprawiać wady innych, pozbądź się najpierw swoich. Zabłocona ręka nie może oczyścić brudnej rzeczy".
Mądrość Ewangelii. Ku odnowie życia w Duchu Świętym:
Część II: Droga doskonałości: 63. Nie wykraczaj przeciw miłości (s. 118)
Mądrość Ewangelii. Ku odnowie życia w Duchu Świętym
"Nie potrafi przebaczać innym, kto sam nie zaznał przebaczenia".
św. Jan Paweł II

O przebaczeniu i jego uzdrawiającej sile napisano dużo i mądrze. Nakręcono kilka filmów i telenowelę. Problematyce przebaczania poświęca się nie tylko katechezy, prelekcje, homilie czy rekolekcje. O (nie)przebaczeniu i jego skutkach wygłaszane są liczne wykłady akademickie, a nawet powstają poważne opracowania naukowe z zakresu psychologii, etyki, a nawet teologii. Wiele książek (popularno-naukowych) o tej tematyce można znaleźć na półkach bibliotecznych oraz w księgarniach internetowych. Skąd zatem ta mnogość form i treści? A wszystko w kontekście krzywdy, winy i przebaczenia.
Odpowiedź na to pytanie wcale nie musi być trudna, choć trudnej dotyczy kwestii. Wystarczy bowiem uświadomić sobie fakt, że z problemem przebaczania borykał się, boryka obecnie lub może borykać się w przyszłości każdy człowiek (niezależnie od wieku, płci, wykształcenia, pochodzenia czy stanu posiadania).
  Kto z nas nie doświadczył zranienia... (To pytanie traktuję jako czysto retoryczne.)
Wszak wiemy, jak (nie)łatwo jest powiedzieć wybaczam. Jednak nie o samo słowo przebaczenia tu chodzi, lecz o uwolnienie swojego serca od krzywdziciela i skutków jego czynu. Niestety nie można doświadczyć pełni uzdrowienia, chowając w sercu gorycz nieprzebaczenia.
Mnie udało się poczuć siłę przebaczenia.
Jest ogromna, bo przynosi prawdziwą ulgę, wyzwala i krzepi. Nie można jej jednak zawdzięczać tylko sobie. Jest bowiem łaską z góry, która, uwalniając serce człowieka, daje mu jakby nowe życie. Przebaczenie jest zatem łaską generującą (u osoby przebaczającej) akt wolnej woli i jednocześnie jest aktem łaski ofiarowanym osobie, której przebaczono.

To niesamowite: gdy wydaje nam się, że jesteśmy tacy ważni i, gdy obruszamy się na osoby krytykujące nasze złe postępowanie, może przyjść nagła i zaskakująca autorefleksja — przecież jestem nikim, dlatego przebaczam ci i proszę o przebaczenie.
To niesamowite: znika egocentryzm i amnezja; pojawia się (s)pokój i abnegacja. Odczuwając siłę przebaczenia czuję cudowną woń pokory.
[...]
Obym umiał zawsze patrzeć na człowieka w perspektywie: osoba a czyn... [ 5| ]
Tak mi dopomóż Bóg.
[...]
Obyśmy wszyscy zdołali patrzeć na bliźniego w perspektywie: osoba a czyn...
Tak nam dopomóż Bóg.
30 grudnia 2016 - 01 stycznia 2017
☙❤❧


Bibliografia wraz ze źródłami internetowymi

  1. Maria Simma: "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi", Wydawnictwo Księży Marianów MIC;
  2. Święta Urszula Ledóchowska: Medytacje biblijne;
  3. Ks. Antoni Tatara: Pycha;
  4. Ks. Tomasz Jaklewicz: Pycha nasza powszednia;
  5. Kard. Karol Wojtyła: Osoba i czyn, PTT, wyd. I, Kraków 1969;
  6. LITERATURA O MALEŃKIEJ DRODZE MIŁOŚCI: MYŚLI (Z pouczeń Pana Jezusa skierowanych do siostry Konsolaty);
  7. Tajemnica Adoracji w mistycznych wizjach Cataliny Rivas, Wydawnictwo AA, Kraków 2013;
  8. Ks. Kazimierz Kubat SDS: »W pokorze ku prawdzie i wolności (Filozofia dla kucharek cz. VIII)«

Prawa autorskie

• GŁÓWNAMAPALINKIe-KONTAKT & MEANDRYSKARBIECOSOBLIWOŚCIZADUMASACRUMSBMWWWDOWNLOAD ☺☺☺
REFLEKSJEZAMYŚLENIAMODLITWASUPLEMENTMEDYTACJETRYPTYKDARYSTROFYAFORYZMYMYŚLIRADOŚĆINSPIRACJEROZMOWY
PROCES IHSKONTEMPLACJEADORACJA NSADORACJA KRZYŻAADORACJA GPNMPFASCYNUJĄCYJAKBY W ZWIERCIADLE
GUADALUPENAJUMARTA ROBINZEITUNNIEZNISZCZALNIWOLNI OSTATECZNIEZNAKI CZASU
WARTO PRZECZYTAĆ, POSŁUCHAĆ, OBEJRZEĆFILMOTEKA IFILMOTEKA IIWIDEOTEKAAROMAT PRAWDYFOTOKSIĄŻECZKA
TIMETE DEUMSZKOŁA PIĘKNEJ MODLITWYTAJEMNICA MSZY ŚWIĘTEJEUCHARYSTIA PRZEDSMAKIEM NIEBATAK NAM DOPOMÓŻ BÓGPOWOŁANIE
SYNKRETOLOGIZMYLIMERYKI NIEPORADNIK INTELEKTUALNO-DUCHOWY NIEUSTANNIK MODLITEWNO-MIŁOSNY PROKLAMACJA LuxDei.plLITURGIA
O(DE) MNIEZATRUDNIĘ OD ZARAZKONTAKT e-MAILOWY





© 2007-23 Created & developed by J@cek Lewicki (under the inspiration of the Holy Spirit)


A.D. MMXXIII

U nas, tj. na LuxDei.pl RODO nie ma zastosowania, a pliki cookies wykorzystywane są jedynie w celu tworzenia statystyk związanych z liczbą
odwiedzin niniejszej witryny. Odwiedzając nas akceptujesz ten fakt. Tutaj znajdziesz więcej informacji na temat cookies.
© 2007-23 Created & developed by J@cek Lewicki (under the inspiration of the Holy Spirit)


A.D. MMXXIII